Dzień standardowo zaczęłam od mocnej kawy. Czeka mnie kolejny dzień w stajni, a już po świętach wyjazd do Warszawy.
- Dzień dobry Słoneczko - przywitał mnie tata - Dziś masz porządny trening i sie przygotujemy, w święta też nie odpuszczamy, bo to są jedne z ważniejszych zawodów w tym sezonie.
- Dobra. Chcesz kawy ? - zapytałam, a tata kiwnął głową - Mama w pracy ?
- Tak, prosiła żebyś zakupy zrobiła, a ja idę sprzątać koło stajni. Muszą jeszcze ustawić Ci płotki do skoków.
- A Igor ? - zaciekawiłam się , bo zawsze przed pomagał tacie w stajni.
- Nie wiem, nie mam z nim kontakt bo cały czas spędza z tą swoją. - Nie ukrywał żalu - A i dziś wieczorem ma Magda przyjechać z Kamilem zaproszenia wręczyć. I już koniec zmykamy do swoich zadań a listę zakupów masz przyklejoną na lustrze w korytarzu. Jestem w stajni jak coś- wyszedł z domu a ja poszłam do swojego pokoju. Przez te święta wielkanocne nic nie odpoczne, a zaraz po do Warszawy na zawody. Ciężkie treningi się teraz zaczną. Wyjęłam z szafy luźne ubrania, zrobiłam lekki makijaż a włosy uczesałam w koka. Zabrałam listę zakupów i ruszyłam w stronę centrum. Postanowiłam na zakupy w Kauflandzie. Zakupy zrobiłam w szybkim tempie ponieważ czekał na mnie trening. Będąc już w samochodzie zadzwonił Wojciech.
- Hej Martuś - przywitał się radośnie.
- Cześć Misiek. Jak tam w Gdańsku ? - zapytałam.
- Dobrze, pogoda nie jest taka zła, ale ten co wymyślił mecz przed Świętami to jednak nie ma mózgu- skwitował przyjmujący.
-No nie miał ,ale wracacie zaraz po meczu ?
- Tak po przecież Święta są, więc ci co w Polsce chcą je spędzić z rodziną - oznajmił - Dasz rade wyrwać się w poniedziałek ?
- Wojtek bardzo bym chciała ale w środę w nocy wyjeżdżam do Warszawy na zawody, a treningi teraz są najważniejsze.
- Jasne, trening i jakieś konie ważniejsze niż Ja.
- Czy ja coś mówię jak jedziesz na mecz ? - fuknęłam.
- To moja praca, nie ode mnie zależy kiedy są mecze.
- Jeździectwo to też moja praca- Rozłączyłam się. Nie będzie i wypominał, że konie są ważniejsze niż On. Owszem chciałabym abyśmy Święta w miarę możliwości razem spędzili ten czas ale zawodów nie przełożę, a to jedne z najważniejszych zawodów. Cała nabuzowana wróciłam do domu. Nawet nie raczył przeprosić. Ja pierwsza nie zamierzam. Zostawiłam zakupy w kuchni i poszłam do pokoju. Zmieniłam ubrania na te do jazdy konnej i udałam się do stajni. Wyprowadziłam Lucyfera i udałam się na pole treningowe. Kiedy mamy treningi często przechodnie zatrzymują się i podziwiają naszą współpracę z koniem. Zauważyłam, że przygląda się również Igor.
- Cześć - przywitał się i pogłaskał konia.
- Hej, a co Ty taki dziwny? - zapytałam.
- W Święta przyjeżdżają Pauliny rodzice i będziemy rozmawiać na temat wesela i jej ciąży. Kuuurwa ! - nie ukrywał złości.
- Co jest ?
- Krwawi podczas ciąży. Ona nie jest w ciąży! Rozumiesz? Ona chce zostać tylko przy naszych pieniądzach. A ja głupi byłem ślepo w nią zapatrzony.
- No w końcu przejrzałeś na oczy. Brawo Iguś - przytuliłam brata - ale jak zamierzasz naszym rodzicom i jej rodzicom powiedzieć ?
- Ja już mam pomysł. Masz USG może ? - Kiwnęłam tylko twierdząco głową. W sumie niezły sposób wymyślił. Dzięki moim studiom być może uratuję i moją rodzinę i mojego brata. Powróciłam do treningu. Potem ćwiczyłam chody z Leylą i późnym wieczorem wróciłam do domu.
-Marta pojedziesz jutro z Igorem i Pauliną ze święconką do Kocioła? - zapytała mama- Ja ją przygotuję. A i Magda jednak dziś nie przyjechała i w święta wręczy zaproszenia.
- Okej. A ze święconką też pojadę - zgodziłam się . Udałam się na górę do swojego pokoju. Kiedy szłam do łazienki zadzwonił mój telefon. Zignorowałam go. Potrzebowałam chwili spokoju i ukojenia. Gorąca kąpiel dobrze mi zrobiła. Będąc już w łóżku znowu zadzwonił Przyjmujący.
- Martuś przepraszam, ale poniosło mnie. W sumie to będą pierwsze Święta od kiedy jesteśmy razem i chciałem abyśmy spędzili je razem.
- Myśl nad tym co mówisz, bo twoje słowa bardzo mnie uraziły. Ty grasz i jeździsz na mecze a ja jeżdżę konno i też jeżdżę na zwody.
- Ja już to zrozumiałem. Może do Warszawy pojadę na te zawody i zobaczymy jak się postrasz- czułam, że się uśmiecha - a jak się ładnie postarasz to będzie idealna nagroda dla mojej Damy.
-Brzmi kusząco misiek. A jutro o której meczyk? - zapytałam.
- Tak jak zawsze o 20. Ciekawi mnie tylko jak mocno będę zmęczony.
- A sam będziesz wracał do Andrychowa?
- Nie, Brat po mnie przyjedzie. Przecież nie dałbym rady prowadzić Słonko - oznajmił Wojciech - Niunia będę już szedł spać bo rano mamy rozruch a potem wideo przedmeczowe i mecz.
- No rozumiem. Ja zresztą też zmęczona cały dzień prawie w stajni. Jutro rano ze święconką do Kościoła i znowu stajnia. I nie martw się o meczu nie zapomnę!
- Mam taka nadzieję. Dobranoc śliczna.
- Dobranoc Wojtuś. Kocham Cię- Rozłączyłam się i zasnęłam z myślami wokół Przyjmującego.....
_____________________________
Witam po długiej przerwie. Przepraszam, że tak długo to trwało ale koniec roku się zbliżał to trzeba było za naukę się wziąć.
Rozdział, który ciężko mi się pisał zostawia m do Waszej oceny :*
Liczę na komentarze;)
A za 2 dni już HOLIDEJSYY ^^
Pozdrawiam, Toś :*
wtorek, 21 czerwca 2016
ROZDZIAŁ XIV
Nieśmiała, ale zwariowana dziewczyna o realistycznym podejściu do życia. kochająca zwierzęta i siatkówkę.
niedziela, 29 maja 2016
ROZDZIAŁ XIII
Następnego dnia razem z Mariuszem pojechałam do specjalisty w Łodzi. Wojciech stwierdził, że nie będzie sie szlajał po weterynarzach skoro nie ma takiej potrzeby.
-Nadal nie wierzę, że studiujesz weterynarie - niedowierzał Mariusz - Mam nadzieje, że ty i twój specjalista pomoże.
-Spokojnie znam tego lekarza, nie raz miałam u niego praktyki. A to jest na prawdę dobry lekarz - pocieszyłam atakującego.
-Szczerze to podziwiam kobiety, które są na twoim kierunku.
-Ja sama siebie podziwiam - wyszczerzyłam się. Podałam Mariuszowi adres lecznicy , kiedy wyjechaliśmy do Łodzi. Doktor Bilski to świetny specjalista , który na psach się bardzo dobrze zna i nie znam przypadku w którym by nie uratował zwierzęcia.
-Witam mojego ulubionego doktora - radośnie się przywitałam.
- Witam ulubioną praktykantkę . Co cie do mnie sprowadza, bo na pewno nie praktyki, które zaczynasz już w poniedziałek i dlaczego nie u mnie ? - Nie ukrywał żalu.
-Znajomy ma problem ze swoją suczką wiec poleciłam dobrego doktora - wyszczerzyłam się, a w tym momencie Mariusz przyprowadził Otti - A praktyki mam w Bielsku bo niedługo będą zawody w skokach i jeździectwie więc trochę czasu muszę poświęcić.
-Skoki na Hansie czy Lucyferze? - zapytał ciekawy Doktor Bilski.
-Teraz w Warszawie to na Lucyferze i jeździectwo na Leyli, a w maju skoki znowu we Wrocku ale to na Hansie- Doktor zabrał się za badanie Otti. Dostała antybiotyki i witaminy oraz płyny do przeczyszczania uszu . Mariusz podziękował doktorowi i pożegnaliśmy się oraz udaliśmy w drogę z powrotną.
- To niedługo Wojtek będzie miał blisko do ciebie skoro we Wrocku studiujesz.
- Nie rozumiem - zdziwiłam się.
- No przecież klub zmienia - oznajmił mi atakujący.
- A dawno już wiesz ? - zapytałam.
- Jakiś tydzień temu dostał propozycję, a wczoraj podpisał kontrakt wstepny- Nic się już nie odezwałam. Kurde zabiera mnie do siebie a dodatkowo nie mówi o wszystkim. Atakujący zostawił pod blokiem Wojtka. Samochód stał więc był w mieszkaniu. Weszłam do mieszkania chciałam się przebrać więc udałam się do sypialni a Wojtek za mną. Chciał się przywitać ale odwrociłam się.
- Co jest ?
- Ty się pytasz co jest ? -nie ukrywałam złości - niedługo będziesz miał blisko do mnie.
- Nie rozumiem.
- Udajesz czy serio nie rozumiesz? - zapytałam.
- Kotuś no nie rozumiem o co ci chodzi - chciał mnie przytulić.
- Nie kutkuj. Kiedy miałeś zamiar mi powiedzieć, że już wstepny kontrakt podpisałeś?
- A o to ci chodzi.... Sam nie wiem. Miała być niespodzianka, że bede miał blisko do ciebie ale widać nie cieszysz się....
- Szczerość. ... Wiesz co to jest ?
- Mowie, że miała być niespodzianka ! Nie rozumiesz, że szaleje za tobą, że chce być blisko, że każdą wolną chwilę chce spędzać z tobą.
- Po pierwsze to na mnie nie krzycz, ale sądzę że jednak takie rzeczy powinnam wiedzieć...
- Już dobrze Słońce. Wiesz, że nie chce Cie stracić - przyłożył dłoń do mojego policzka. Pod wpływem Jegi dotyku aż mi się ciepło zrobiło - Wiesz, że Cie bardzo kocham.
- Też Ciebie kocham ale szczerość to podstawa - pocałował mnie. Widać już nie chce żebym marudziła ale w sumie takie " zamknięcie" mojej buzi pasowało mi. Pocałunek się pogłębiał. Kiedy siatkarz dobierał się do moich spodni zatrzymałam Go a on jedynie posłał dziwne spojrzenie.
- Jeśli dobrze wiem to za jakieś 3 godziny masz trening - Zaczełam.
- No dobrze wiesz ale jeszcze nie wiesz , że miękkie kolana mnie nie dotyczą - powiedział pewnie i koniec, przepadłam jak kamień w wodę....
Miałam jechać z Wojtkiem na trening ale wolałam jednak się pouczyć niż siedzieć trzy godziny na hali bezczynnie. No niby nie bezczynnie bo bym powidziała mojego lubego ale Jego to mogę podziwiać w domu kiedy jest tylko dla mnie. Nauka tak mnie pochłonęła, że zasnęłam. Obudził mnie buziak przyjmującego.
- Mój śpioszek tak spał, że nawet nie slyszał jak szklankę upuściłem - zaśmiał się przyjmujący.
- Jejku no potrzebowałam snu bo w nocy jakoś nie pozwalasz spać - zaczełam.
- I nie pozwolę kolejną noc - zaczął jeździć nosem po mojej szyi - ale chodź zjeść bo umieram z głodu - kolacje zjedliśmy i śmiejąc się a ootem ulokowaliśmy się a kanapie przyjmującego. Zaczęliśmy oglądać Killera. Stary ale fajny film. Moj pobyt w Bełchatowie się konczył. Siatkarze jechali na ostateczny mecz z Gdańskiem o wejście do finału PlusLigi. Mam nadzieję , że wygrają i znowu zdobędą złoto. Następnego dnia spakowałam i pożegnałam z Wojciechem.
- Na pewno Cie nie odwieść? - zapytał przyjmujący kiedy kierowaliśmy się na dworzec.
- Misiek na pewno. A poza tym byś nie zdążył .- Będąc na odpowiednim peronie czule pożegnałam się z moim księciem.
- Będę tęsknić jak będziesz w domu to zadzwoń - oznajmił tuląc mnie do siebie - Kocham Cię Martuś... - Pocałował mnie najuczulej jak tylko potrafił.
- Też Ciebie kocham. Skopać tyłki Gdańsku i walczyć o złoto - Pożegnaliśmy się, ja wsiadłam do pociągu a Wojciech udał się do samochodu. Podróż mineła szybko i bez żadnych problemów. Napisałam Wojtkowi, że jestem już w domu.
- Hej i jak Adina ? - zapytałam rodziców przy kolacji.
- Właśnie dobrze , rana się goi. Lekarz piwiedział żebyś szwy zdjęła -powiedział tata.
- A jak w Bełchatowie było ? - zapytała mama - Bardzo miły i odpowiedzialny chłopak z tego Wojtka.
- A dziękuję , dobrze . Pójdę do siebie bo zmęczona jestem a jutro cały dzień w stajni spędzę bo niedługo zawody. Dobranoc - Pożegnałam się z domownikami i udałam do swojego pokoju. Tak zakładając luźną koszulkę położyłam się do łóżka i nie wiadomo kiet zasnęłam ze zmęczenia. ......
_________________
Uffff napisanee ^^
Standardowo zostawiam do waszej oceny i podzielcie sie opinią w komentarzach
Co do drugiego opowiadania to plan już mam ale zastanawiam się naf nad głównym bohaterem. Nadal czekam na wasze propozycje i mam zamiar zacząć go w połowie czerwca kiedy w szkole będą już oceny wystawione.
Mecz z Francją wygrany z Kanadą również. Czekamy na kolejne mecze i wygrane oraz awans na igrzyska
#RoadToRio
Miłego Tygodnia :* :*
Całuje, Toś♥
-Nadal nie wierzę, że studiujesz weterynarie - niedowierzał Mariusz - Mam nadzieje, że ty i twój specjalista pomoże.
-Spokojnie znam tego lekarza, nie raz miałam u niego praktyki. A to jest na prawdę dobry lekarz - pocieszyłam atakującego.
-Szczerze to podziwiam kobiety, które są na twoim kierunku.
-Ja sama siebie podziwiam - wyszczerzyłam się. Podałam Mariuszowi adres lecznicy , kiedy wyjechaliśmy do Łodzi. Doktor Bilski to świetny specjalista , który na psach się bardzo dobrze zna i nie znam przypadku w którym by nie uratował zwierzęcia.
-Witam mojego ulubionego doktora - radośnie się przywitałam.
- Witam ulubioną praktykantkę . Co cie do mnie sprowadza, bo na pewno nie praktyki, które zaczynasz już w poniedziałek i dlaczego nie u mnie ? - Nie ukrywał żalu.
-Znajomy ma problem ze swoją suczką wiec poleciłam dobrego doktora - wyszczerzyłam się, a w tym momencie Mariusz przyprowadził Otti - A praktyki mam w Bielsku bo niedługo będą zawody w skokach i jeździectwie więc trochę czasu muszę poświęcić.
-Skoki na Hansie czy Lucyferze? - zapytał ciekawy Doktor Bilski.
-Teraz w Warszawie to na Lucyferze i jeździectwo na Leyli, a w maju skoki znowu we Wrocku ale to na Hansie- Doktor zabrał się za badanie Otti. Dostała antybiotyki i witaminy oraz płyny do przeczyszczania uszu . Mariusz podziękował doktorowi i pożegnaliśmy się oraz udaliśmy w drogę z powrotną.
- To niedługo Wojtek będzie miał blisko do ciebie skoro we Wrocku studiujesz.
- Nie rozumiem - zdziwiłam się.
- No przecież klub zmienia - oznajmił mi atakujący.
- A dawno już wiesz ? - zapytałam.
- Jakiś tydzień temu dostał propozycję, a wczoraj podpisał kontrakt wstepny- Nic się już nie odezwałam. Kurde zabiera mnie do siebie a dodatkowo nie mówi o wszystkim. Atakujący zostawił pod blokiem Wojtka. Samochód stał więc był w mieszkaniu. Weszłam do mieszkania chciałam się przebrać więc udałam się do sypialni a Wojtek za mną. Chciał się przywitać ale odwrociłam się.
- Co jest ?
- Ty się pytasz co jest ? -nie ukrywałam złości - niedługo będziesz miał blisko do mnie.
- Nie rozumiem.
- Udajesz czy serio nie rozumiesz? - zapytałam.
- Kotuś no nie rozumiem o co ci chodzi - chciał mnie przytulić.
- Nie kutkuj. Kiedy miałeś zamiar mi powiedzieć, że już wstepny kontrakt podpisałeś?
- A o to ci chodzi.... Sam nie wiem. Miała być niespodzianka, że bede miał blisko do ciebie ale widać nie cieszysz się....
- Szczerość. ... Wiesz co to jest ?
- Mowie, że miała być niespodzianka ! Nie rozumiesz, że szaleje za tobą, że chce być blisko, że każdą wolną chwilę chce spędzać z tobą.
- Po pierwsze to na mnie nie krzycz, ale sądzę że jednak takie rzeczy powinnam wiedzieć...
- Już dobrze Słońce. Wiesz, że nie chce Cie stracić - przyłożył dłoń do mojego policzka. Pod wpływem Jegi dotyku aż mi się ciepło zrobiło - Wiesz, że Cie bardzo kocham.
- Też Ciebie kocham ale szczerość to podstawa - pocałował mnie. Widać już nie chce żebym marudziła ale w sumie takie " zamknięcie" mojej buzi pasowało mi. Pocałunek się pogłębiał. Kiedy siatkarz dobierał się do moich spodni zatrzymałam Go a on jedynie posłał dziwne spojrzenie.
- Jeśli dobrze wiem to za jakieś 3 godziny masz trening - Zaczełam.
- No dobrze wiesz ale jeszcze nie wiesz , że miękkie kolana mnie nie dotyczą - powiedział pewnie i koniec, przepadłam jak kamień w wodę....
Miałam jechać z Wojtkiem na trening ale wolałam jednak się pouczyć niż siedzieć trzy godziny na hali bezczynnie. No niby nie bezczynnie bo bym powidziała mojego lubego ale Jego to mogę podziwiać w domu kiedy jest tylko dla mnie. Nauka tak mnie pochłonęła, że zasnęłam. Obudził mnie buziak przyjmującego.
- Mój śpioszek tak spał, że nawet nie slyszał jak szklankę upuściłem - zaśmiał się przyjmujący.
- Jejku no potrzebowałam snu bo w nocy jakoś nie pozwalasz spać - zaczełam.
- I nie pozwolę kolejną noc - zaczął jeździć nosem po mojej szyi - ale chodź zjeść bo umieram z głodu - kolacje zjedliśmy i śmiejąc się a ootem ulokowaliśmy się a kanapie przyjmującego. Zaczęliśmy oglądać Killera. Stary ale fajny film. Moj pobyt w Bełchatowie się konczył. Siatkarze jechali na ostateczny mecz z Gdańskiem o wejście do finału PlusLigi. Mam nadzieję , że wygrają i znowu zdobędą złoto. Następnego dnia spakowałam i pożegnałam z Wojciechem.
- Na pewno Cie nie odwieść? - zapytał przyjmujący kiedy kierowaliśmy się na dworzec.
- Misiek na pewno. A poza tym byś nie zdążył .- Będąc na odpowiednim peronie czule pożegnałam się z moim księciem.
- Będę tęsknić jak będziesz w domu to zadzwoń - oznajmił tuląc mnie do siebie - Kocham Cię Martuś... - Pocałował mnie najuczulej jak tylko potrafił.
- Też Ciebie kocham. Skopać tyłki Gdańsku i walczyć o złoto - Pożegnaliśmy się, ja wsiadłam do pociągu a Wojciech udał się do samochodu. Podróż mineła szybko i bez żadnych problemów. Napisałam Wojtkowi, że jestem już w domu.
- Hej i jak Adina ? - zapytałam rodziców przy kolacji.
- Właśnie dobrze , rana się goi. Lekarz piwiedział żebyś szwy zdjęła -powiedział tata.
- A jak w Bełchatowie było ? - zapytała mama - Bardzo miły i odpowiedzialny chłopak z tego Wojtka.
- A dziękuję , dobrze . Pójdę do siebie bo zmęczona jestem a jutro cały dzień w stajni spędzę bo niedługo zawody. Dobranoc - Pożegnałam się z domownikami i udałam do swojego pokoju. Tak zakładając luźną koszulkę położyłam się do łóżka i nie wiadomo kiet zasnęłam ze zmęczenia. ......
_________________
Uffff napisanee ^^
Standardowo zostawiam do waszej oceny i podzielcie sie opinią w komentarzach
Co do drugiego opowiadania to plan już mam ale zastanawiam się naf nad głównym bohaterem. Nadal czekam na wasze propozycje i mam zamiar zacząć go w połowie czerwca kiedy w szkole będą już oceny wystawione.
Mecz z Francją wygrany z Kanadą również. Czekamy na kolejne mecze i wygrane oraz awans na igrzyska
#RoadToRio
Miłego Tygodnia :* :*
Całuje, Toś♥
Nieśmiała, ale zwariowana dziewczyna o realistycznym podejściu do życia. kochająca zwierzęta i siatkówkę.
niedziela, 22 maja 2016
ROZDZIAŁ XII
Obudził mnie trzask drzwi. Staliśmy na stacji benzynowej a Wojtek tankował samochód. Szybko wrócił z dwoma kubkami kawy.
- O już nie śpisz. Trzymaj - i podał mi kawę.
- Dziękuję. Wojtuuuś....-
- No co tam ? - zapytał a na Jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
- Mogę teraz ja jechać ? - I zrobiłam minę niczym kot ze Shreka, a Jego uśmiech zginął - Proooosze.
- Że ja mam Ci dać moje cacuszko ? Nie ,nie ,nie.
- Ale ja tak ładnie proszę - i zaczełam jeździć dłonią po jego kolanie i co raz wyżej - Może nagroda będzie - zaczełam i złożyłam na Jego ustach namiętny pocałunek. Chyba mu się spodobało bo odwzajemnił.
- Dobra , ale masz jechać wolno i mojego cacuszka nie uszkodzić - zmieniliśmy się stronami, ale musiałam wszystko ustawić po swojemu bo przecież nie mam dwóch metrów wzrostu. Spokojnie odjechaliśmy ze stacji i dość szybko dotarliśmy do Bełchatowa.
- No nie tak źle jeździsz skarbuś - spojrzałam na niego z mordem w oczach - Nie no bardzo dobrze jeździsz - poprawił się - Ale pojedziemy jeszcze do Kauflanda. Na światłach w prawo - Poprosił. Dojechaliśmy do sklepu ale kluczyków nie oddałam, ja sobie jeszcze pojeżdże. Siatkarz wziął potrzebne produkty i poszliśmy na dział alkoholu.
- Wino białe czy czerwone ? -zapytał.
- Bez różnicy ale pół wytrawne - oznajmiłam. Wojciech wybrał aż trzy wina - Nie za dużo ? -zapytałam zdziwiona.
- Nie zginie. Spokojnie Niunia - skradł mi buziaka.
- No kogo tu moje piękne oczy widzą. Pacz Wronka, Wojtuś ma kogoś - Powiedział jeden z mężczyzn.
- Karol nie masz ładnych oczu - Zgasił środkowego przyjmujący.
- Dobra dobra ja wiem swoje. Karol jestem. Psiapsi Wojtusia - zwrócił się do mnie.
- Miło mi, Marta - przedstawiłam się.
- Endju, również psiapsi Wojunia - powiedział drugi, na co odpowiedziałam to samo.
- Dobra my idziemy bo mamy za godzinke trening psiapsiele - powiedział Wojtek.
- Miło poznać było - oznajmili środkowi.
- Dziękuję , mi również miło było poznać- pożegnaliśmy się i udaliśmy do kasy. Przyjmujący zapłacił i poszliśmy do samochodu. Jak gdyby nic usiadłam za kierownicą. Wojtek się jedynie spojrzał a ja posłałam mu buziaka. Skierowaliśmy się w stronę osiedla, na którym mieszkał. Szybko znaleźliśmy się w mieszkaniu. Wojtek zaniósł torby do sypialni i spakować się na trening. Przygotowałam posiłek i czekałam aż mój książę przyjdzie. Cieszyłam się, że mam kogoś takiego jak On. W każdej chwili mogę na niego liczyć mino , że dzielą nas kilometry. Przy nim czas leci wolniej. On troszczy się o mnie jak nikt inny. Największe szczęście jakie mnie spotkało. Ja przy nim też się zmieniłam. Dobrze wpływa na mój charakter. Nie jestem już tą dziewczyną która co weekend siedziała w klubie z koleżankami aby się od stresować. Żyję chwilą i nie myślę o jutrze. Z rozmyślań obudziły mnie kroki przyjmującego , który kierował się do kuchni. Zjedliśmy posiłek.
- Idziesz ze mną na trening? - zapytał.
- Wiesz co poszła bym ale zajrzę do notatek i trochę po uczę . Egzamin mam po świętach adodatkowo będę miała zawody - oznajmiłam.
- No trudno. Jutro Cię zabiorę - pocałował mnie w głowę i poszedł na trening. Dość sporo mam do nauczenia. Wiele osób mówi, że zbyt ciężkie studia wybrałam, ale ja dobrze sie czuje na nich. Mimo, że nauki jest dużo to mam cały czas kontakt ze zwierzętami czego pragnęłam od małego. Choroby układu pokarmowego tak mnie pochłonęły, że nawet nie zauważyłam, że Wojciech wrócił. Odłożyłam notatki i przytuliłam się do niego. Mogło być już tak zawsze.
- Wieczorem idziemy do Karola. Zaprosił nas na kolacje bo ma coś ważnego do przekazania.
- No dobrze a kto tam bedzie ? - zapytałam.
- My , Endju, Mariusz z żoną i Winiar z żoną no i Ola Karola . Więc po woli możesz się szykować - Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam i pofakowałam włosy. Umalowałam się i ubrałam w sukienkę. Byłam gotowa a Wojtek czekał już na mnie. podszedł do mnie i mnie pocałował. Pocałunek przybierał na sile.
- Spóźnimy się - mowiłam między pocałunkami. Oderwał się ode mnie i wyszliśmy z mieszkania. Drogę pokonaliśmy szybko. Przywitaliśmy się z gospodarzami.
- Hej. Ola jestem - przedstawiła się wysoką blondynka.
- Marta, miło mi - Przywitałam się. W salonie brakowało jedynie Winiarskich. Dobry kontakt złapałam z Olą. Cały czas Wojtek był przy mnie i obejmował mnie ramieniem dodając otuchy. Kiedy byli już wszyscy usiedliśmy do stołu. W czasie kolacji wstał Kłos i zabrał głos.
- Skoro już jesteśmy tutaj zebrani - zaczął.
- Ale oficjalnie ulala - przerwał mu Andrzej.
- Cicho bądź... Wracając do tematu. Chciałbym wam oznajmić iż zostanę ojcem za jakieś 8 miesięcy a w sierpniu odbędzie się ślub na który jesteście już zaproszeni- Poleciały brawa i gratulacje. Panowie oczywiście nie świętowali tego na sucho. Miło leciał czas.
- Wiecie co już nie mam siły do tych weterynarzy. Otti ma tak poważne zapalenie ucha, że masakra - zaczął Mariusz - Boję się, że może stracić słuch.
- Słuchu nie straci spkojnie - powiedziałam - Dobre krople i antybiotyk. Przemywanie ucha ciepłą wodą i powinno się poprawić.
- Skąd Ty możesz wiedzieć... Dwóch dobrych weterynarzy było i jakoś się nie poprawiło-
- To jutro mogę zabrać Otti do dobrego weterynarza - zaproponowałam - Znam dobrego specjalistę z Łodzi.
- Dobra . Zobaczymy czy to pomoże - Powiedział Mariusz lekko nie pewny. Siedzieliśmy u Kłosów do później nocy. Pożegnaliśmy się z parą i wróciliśmy do mieszkania przyjmującego. Zmęczenie wygrało i w swoich objęciach poszliśmy spać. ..
_____________
Heeejka :*
Gdzie jest weeena ja się pytam. Zaginięcie weney, proszę o odnalezienie. Rozdział taki sobie. Zostawiam do Waszej oceny ;)
Nadal czekam na propozycje z jakim siatkarzem chcecie opowiadanie.
Komnetujesz = motywujesz.
Pozdarwiam, Toś ♥
- O już nie śpisz. Trzymaj - i podał mi kawę.
- Dziękuję. Wojtuuuś....-
- No co tam ? - zapytał a na Jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
- Mogę teraz ja jechać ? - I zrobiłam minę niczym kot ze Shreka, a Jego uśmiech zginął - Proooosze.
- Że ja mam Ci dać moje cacuszko ? Nie ,nie ,nie.
- Ale ja tak ładnie proszę - i zaczełam jeździć dłonią po jego kolanie i co raz wyżej - Może nagroda będzie - zaczełam i złożyłam na Jego ustach namiętny pocałunek. Chyba mu się spodobało bo odwzajemnił.
- Dobra , ale masz jechać wolno i mojego cacuszka nie uszkodzić - zmieniliśmy się stronami, ale musiałam wszystko ustawić po swojemu bo przecież nie mam dwóch metrów wzrostu. Spokojnie odjechaliśmy ze stacji i dość szybko dotarliśmy do Bełchatowa.
- No nie tak źle jeździsz skarbuś - spojrzałam na niego z mordem w oczach - Nie no bardzo dobrze jeździsz - poprawił się - Ale pojedziemy jeszcze do Kauflanda. Na światłach w prawo - Poprosił. Dojechaliśmy do sklepu ale kluczyków nie oddałam, ja sobie jeszcze pojeżdże. Siatkarz wziął potrzebne produkty i poszliśmy na dział alkoholu.
- Wino białe czy czerwone ? -zapytał.
- Bez różnicy ale pół wytrawne - oznajmiłam. Wojciech wybrał aż trzy wina - Nie za dużo ? -zapytałam zdziwiona.
- Nie zginie. Spokojnie Niunia - skradł mi buziaka.
- No kogo tu moje piękne oczy widzą. Pacz Wronka, Wojtuś ma kogoś - Powiedział jeden z mężczyzn.
- Karol nie masz ładnych oczu - Zgasił środkowego przyjmujący.
- Dobra dobra ja wiem swoje. Karol jestem. Psiapsi Wojtusia - zwrócił się do mnie.
- Miło mi, Marta - przedstawiłam się.
- Endju, również psiapsi Wojunia - powiedział drugi, na co odpowiedziałam to samo.
- Dobra my idziemy bo mamy za godzinke trening psiapsiele - powiedział Wojtek.
- Miło poznać było - oznajmili środkowi.
- Dziękuję , mi również miło było poznać- pożegnaliśmy się i udaliśmy do kasy. Przyjmujący zapłacił i poszliśmy do samochodu. Jak gdyby nic usiadłam za kierownicą. Wojtek się jedynie spojrzał a ja posłałam mu buziaka. Skierowaliśmy się w stronę osiedla, na którym mieszkał. Szybko znaleźliśmy się w mieszkaniu. Wojtek zaniósł torby do sypialni i spakować się na trening. Przygotowałam posiłek i czekałam aż mój książę przyjdzie. Cieszyłam się, że mam kogoś takiego jak On. W każdej chwili mogę na niego liczyć mino , że dzielą nas kilometry. Przy nim czas leci wolniej. On troszczy się o mnie jak nikt inny. Największe szczęście jakie mnie spotkało. Ja przy nim też się zmieniłam. Dobrze wpływa na mój charakter. Nie jestem już tą dziewczyną która co weekend siedziała w klubie z koleżankami aby się od stresować. Żyję chwilą i nie myślę o jutrze. Z rozmyślań obudziły mnie kroki przyjmującego , który kierował się do kuchni. Zjedliśmy posiłek.
- Idziesz ze mną na trening? - zapytał.
- Wiesz co poszła bym ale zajrzę do notatek i trochę po uczę . Egzamin mam po świętach adodatkowo będę miała zawody - oznajmiłam.
- No trudno. Jutro Cię zabiorę - pocałował mnie w głowę i poszedł na trening. Dość sporo mam do nauczenia. Wiele osób mówi, że zbyt ciężkie studia wybrałam, ale ja dobrze sie czuje na nich. Mimo, że nauki jest dużo to mam cały czas kontakt ze zwierzętami czego pragnęłam od małego. Choroby układu pokarmowego tak mnie pochłonęły, że nawet nie zauważyłam, że Wojciech wrócił. Odłożyłam notatki i przytuliłam się do niego. Mogło być już tak zawsze.
- Wieczorem idziemy do Karola. Zaprosił nas na kolacje bo ma coś ważnego do przekazania.
- No dobrze a kto tam bedzie ? - zapytałam.
- My , Endju, Mariusz z żoną i Winiar z żoną no i Ola Karola . Więc po woli możesz się szykować - Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam i pofakowałam włosy. Umalowałam się i ubrałam w sukienkę. Byłam gotowa a Wojtek czekał już na mnie. podszedł do mnie i mnie pocałował. Pocałunek przybierał na sile.
- Spóźnimy się - mowiłam między pocałunkami. Oderwał się ode mnie i wyszliśmy z mieszkania. Drogę pokonaliśmy szybko. Przywitaliśmy się z gospodarzami.
- Hej. Ola jestem - przedstawiła się wysoką blondynka.
- Marta, miło mi - Przywitałam się. W salonie brakowało jedynie Winiarskich. Dobry kontakt złapałam z Olą. Cały czas Wojtek był przy mnie i obejmował mnie ramieniem dodając otuchy. Kiedy byli już wszyscy usiedliśmy do stołu. W czasie kolacji wstał Kłos i zabrał głos.
- Skoro już jesteśmy tutaj zebrani - zaczął.
- Ale oficjalnie ulala - przerwał mu Andrzej.
- Cicho bądź... Wracając do tematu. Chciałbym wam oznajmić iż zostanę ojcem za jakieś 8 miesięcy a w sierpniu odbędzie się ślub na który jesteście już zaproszeni- Poleciały brawa i gratulacje. Panowie oczywiście nie świętowali tego na sucho. Miło leciał czas.
- Wiecie co już nie mam siły do tych weterynarzy. Otti ma tak poważne zapalenie ucha, że masakra - zaczął Mariusz - Boję się, że może stracić słuch.
- Słuchu nie straci spkojnie - powiedziałam - Dobre krople i antybiotyk. Przemywanie ucha ciepłą wodą i powinno się poprawić.
- Skąd Ty możesz wiedzieć... Dwóch dobrych weterynarzy było i jakoś się nie poprawiło-
- To jutro mogę zabrać Otti do dobrego weterynarza - zaproponowałam - Znam dobrego specjalistę z Łodzi.
- Dobra . Zobaczymy czy to pomoże - Powiedział Mariusz lekko nie pewny. Siedzieliśmy u Kłosów do później nocy. Pożegnaliśmy się z parą i wróciliśmy do mieszkania przyjmującego. Zmęczenie wygrało i w swoich objęciach poszliśmy spać. ..
_____________
Heeejka :*
Gdzie jest weeena ja się pytam. Zaginięcie weney, proszę o odnalezienie. Rozdział taki sobie. Zostawiam do Waszej oceny ;)
Nadal czekam na propozycje z jakim siatkarzem chcecie opowiadanie.
Komnetujesz = motywujesz.
Pozdarwiam, Toś ♥
Nieśmiała, ale zwariowana dziewczyna o realistycznym podejściu do życia. kochająca zwierzęta i siatkówkę.
niedziela, 15 maja 2016
ROZDZIAŁ XI
Ktoś uporczywie dobijał się do mieszkania przyjmującego. Sen był o tyle silniejszy, że nawet nie otwierałam oczu. Wojtkowi chyba też nie uśmiechało się wstać. Jeszcze mocnej przytulił mnie do siebie. Słyszałam Jego bicie serca i wolny spokojny oddech. Dzwonek się uspokoił. Już odplynęłam, kiedy znowu usłyszałam, ale tym razem telefon Wojtka.
- Booże, co można chcieć ode mnie o tej godzinie? - Odebrał telefon ale cały czas mnie przytulał - Mama ? Co tam ?... Ale jak to ? ..... Dobra moment ide otworzyć.... Do zobaczenia.... Świetnie. Rodzice pod klatką stoją- Wyskoczyłam jak poparzona z Jego łóżka. Szybko ubrałam swoje ubrania i chciałam opuścić mieszkanie. Kiedy Wojciech był wkuchni chciałam się pożegnać.
- Misiek to ja będę lecieć, nie będę przeszkadzać - usłyszałam tylko pukanie i "prosze" przyjmującego.
- Za pózno słońce- I skradł mi buziaka. No wkurzyłam się. Jest dopiero po 9 a tu Jego rodzice. Już czuje ten wzrok na sobie i niezręczną ciszę.
- Dzień dobry - Przywitałam się z Jego rodzicami. Bardzo podobny jest do taty.
- Mamo , tato to jest Marta, moja dziewczyna. Martuś to moi rodzice - Podałam dloń rodzicom Wojtka- Chodźcie do salonu - Usiedliśmy przy stole a w tym czasie przyjmujący przyniósł kawę.
- Od kiedy się spotykacie ? -Zapytała Pani Dorota.
- W sumie to od lutego - Zaczął przyjmujący - A spotkaliśmy się w Łodzi.-
- A to z Łodzi jesteś ? -Zapytał Tata Wojtka.
- Nie, akurat jestem z Bielska-
- To, że tak powiem nasza jesteś - Zaśmiałam się na tekst Pani Doroty - A czym się zajmujesz ?
- Mamo musisz ? - zaczął Wojciech.
- No Ty to byś nam ją przedstawił może na Wigilię. Bo twoj zapłon jest naprawdę bardzo szybki. I pewnie przez przypadek byśmy się poznali ale później - Marudziła Wojciecha mama - I zadzownił mój telefon.
- Przepraszam ale musze odebrać - Przeprosiłam i wyszłam do sypialni. Dzwonił tata , że muszę szybko przyjechać do stajni , bo klacz rodzi.
- Bardzo przepraszam ale musze wracać-
-Co się dzieje ? - zapytał przestraszony Wojtek.
- Klacz się źrebi i trzeba poród odebrać. A jak tata dzwonił to znaczy, że jest nieciekawie.
- To Cię odwiozę - zaproponował.
- Nie trzeba, stąd to chwilka i będę w domu bo musze leki pobrać i sie przebrać. Dziękuję bardzo , Miło było poznać ale obowiązki wzywają - zwróciłam się do Jego rodziców.
- A to stajnie masz ? -Zapytał ciekawy Ojciec Wojtka.
- Stadnine mamy , a ja też studiuję weterynarie więc kiedy jestem w domu to odbieram porody. Do widzenia bo się śpieszę. -Pożegnałam się i udałam do domu. Na szczęście miałam autobus bo nie chciałam Wojtka męczyć skoro rodzice przyjechali. Do domu dotarlam w szybkim tempie. Przebrałam się i zabrałam potrzebne rzeczy. Szybko udałam sie do stajni. Był tam tata z mama , Wujek Paweł i Igor. Aha czyli jest mega poważnie skoro są wszyscy. Weszłam do boksu Adiny. Zbadałam i źrebię nie żyło...
- Będzie cesarka bo źrebię nie żyje. Tata zadzwoń po doktora niech szybko przyjedzie i powiedz, że już martwe źrebie i klacz nie najlepiej się trzyma.- Zwróciłam sie do taty.
- Co się dzieje? Już trzecia klacz w tym miesiącu, która rodzi martwe... - Zastanawiał sie Wujek.
- Za pewne znowu sie udusiło przez pępowine - oznajmiłam. Przyjechał lekarz i razem z nim zabrałam się za cesarke. Uśpienie klaczy i szybkie cięcie. Byłby duży piękny ogier ale tak jak podejrzewałam znowu pępowina.
- Znowu uduszenie , dobrze, że szybko to oceniłaś bo znowu byście klacz stracili. Za pare godzin się obudzi. Będziesz musiała przemywać szwy. I najlepiej wyprowadzać ją na lonży, żeby się nie tarzała - podał mi potrzebne leki i płyny weterynarz. Skoro byłam już w stajni to pojechałam w teren na Hansie. Będąc w lesie dołączył do mnie Igor.
- Nie wiedziałem, że spotykasz sie z Włodarczykiem -zaczął - Pasujecie do siebie.
- Dziękuję, A Ty jak tam z Pauliną ?- nie chciałam poruszać tego , że była kiedyś z Wojtkiem.
- Ciężko. Czasami się zastanawiam czy serio jest w ciąży. Wracam z pracy a ona siedzi w salonie z przyjaciółką i wino piją. Dobra przyjaciółka może, ale ona ?
- A byłeś z nią u lekarza ? Może Cię okłamuje i leci tylko na nasz majątek. ... -zaczęłam troche sprawdzać Wojtka słowa.
- Byłem. Słychać serduszo jak bije i małą fasolkę widać. A poza tym o czym ty myślisz ? - zapytał zdziwiony.
- Ona była kiedyś z Wojtkiem i też Go wrobiła w ciążę , ale na piła się i powiedziała prawdeże zrobiła to specjalnie bo on wyjechał do Austrii.. I sam powiedział żeby na nią uważać.
- Coś Ty Paulina taka nie jest...- Bronił ją.
- Zobaczymy... - udaliśmy się jeszcze nad jezioro i z powrotem do stajni. Tam wyczyściliśmy konie i boksy. Wróciłam do domu a tam czekał na mnie przyjmujący, który w najlepsze rozmawiał z moimi rodzicami.
- A co Ty tu robisz ? -zapytałam zdziwiona.
- No czekam na Ciebie - podszedł i przywitał się całując mnie w usta.
- Dobra to chodź na górę. - wzięłam szybki prysznic ubrałam się i weszłam do pokoju.
- Pakuj się , zabieram Cię do Bełchatowa - Powiedział uradowany.
- Ale ja nie jade mam praktyki w przyszlym tygodniu a teraz wolontariat - Powiedziałam
- Taki wolontariat, że siedzisz w stajni lub galerii. Szybko bo mam keszcze wieczorem trening.
- Czy zawsze musi być po twojemu ? - zapytałam i zaczęłam sie pakować. Kiedy sie skapowałam Wojciech wziął moją torbę i zaniósł do samochodu.
- Mama wrócę za kilka dni. Jak cos sie będzie działo to dzwoń i pamietaj o Adinie.
- Dobrze dobrze . Miłej podróży słoneczka - pożegnała nas mama.
- Do widzenia - powiedział Wojciech. Ruszyliśmy w stronę Bełchatowa a ja już po kilkunastu przejechanych kilometrach spałam.....
_________
Dzień dobry w niedziele ! :)
Taki chyba przejściowy. Zostawiam do Waszej oceny .
Myślę nad pisaniem drugiej historii. I teraz pytanie. Jakiego siatkarza byście chciały ?
Komentarz = motywacja
Całuje, Toś ♥
- Booże, co można chcieć ode mnie o tej godzinie? - Odebrał telefon ale cały czas mnie przytulał - Mama ? Co tam ?... Ale jak to ? ..... Dobra moment ide otworzyć.... Do zobaczenia.... Świetnie. Rodzice pod klatką stoją- Wyskoczyłam jak poparzona z Jego łóżka. Szybko ubrałam swoje ubrania i chciałam opuścić mieszkanie. Kiedy Wojciech był wkuchni chciałam się pożegnać.
- Misiek to ja będę lecieć, nie będę przeszkadzać - usłyszałam tylko pukanie i "prosze" przyjmującego.
- Za pózno słońce- I skradł mi buziaka. No wkurzyłam się. Jest dopiero po 9 a tu Jego rodzice. Już czuje ten wzrok na sobie i niezręczną ciszę.
- Dzień dobry - Przywitałam się z Jego rodzicami. Bardzo podobny jest do taty.
- Mamo , tato to jest Marta, moja dziewczyna. Martuś to moi rodzice - Podałam dloń rodzicom Wojtka- Chodźcie do salonu - Usiedliśmy przy stole a w tym czasie przyjmujący przyniósł kawę.
- Od kiedy się spotykacie ? -Zapytała Pani Dorota.
- W sumie to od lutego - Zaczął przyjmujący - A spotkaliśmy się w Łodzi.-
- A to z Łodzi jesteś ? -Zapytał Tata Wojtka.
- Nie, akurat jestem z Bielska-
- To, że tak powiem nasza jesteś - Zaśmiałam się na tekst Pani Doroty - A czym się zajmujesz ?
- Mamo musisz ? - zaczął Wojciech.
- No Ty to byś nam ją przedstawił może na Wigilię. Bo twoj zapłon jest naprawdę bardzo szybki. I pewnie przez przypadek byśmy się poznali ale później - Marudziła Wojciecha mama - I zadzownił mój telefon.
- Przepraszam ale musze odebrać - Przeprosiłam i wyszłam do sypialni. Dzwonił tata , że muszę szybko przyjechać do stajni , bo klacz rodzi.
- Bardzo przepraszam ale musze wracać-
-Co się dzieje ? - zapytał przestraszony Wojtek.
- Klacz się źrebi i trzeba poród odebrać. A jak tata dzwonił to znaczy, że jest nieciekawie.
- To Cię odwiozę - zaproponował.
- Nie trzeba, stąd to chwilka i będę w domu bo musze leki pobrać i sie przebrać. Dziękuję bardzo , Miło było poznać ale obowiązki wzywają - zwróciłam się do Jego rodziców.
- A to stajnie masz ? -Zapytał ciekawy Ojciec Wojtka.
- Stadnine mamy , a ja też studiuję weterynarie więc kiedy jestem w domu to odbieram porody. Do widzenia bo się śpieszę. -Pożegnałam się i udałam do domu. Na szczęście miałam autobus bo nie chciałam Wojtka męczyć skoro rodzice przyjechali. Do domu dotarlam w szybkim tempie. Przebrałam się i zabrałam potrzebne rzeczy. Szybko udałam sie do stajni. Był tam tata z mama , Wujek Paweł i Igor. Aha czyli jest mega poważnie skoro są wszyscy. Weszłam do boksu Adiny. Zbadałam i źrebię nie żyło...
- Będzie cesarka bo źrebię nie żyje. Tata zadzwoń po doktora niech szybko przyjedzie i powiedz, że już martwe źrebie i klacz nie najlepiej się trzyma.- Zwróciłam sie do taty.
- Co się dzieje? Już trzecia klacz w tym miesiącu, która rodzi martwe... - Zastanawiał sie Wujek.
- Za pewne znowu sie udusiło przez pępowine - oznajmiłam. Przyjechał lekarz i razem z nim zabrałam się za cesarke. Uśpienie klaczy i szybkie cięcie. Byłby duży piękny ogier ale tak jak podejrzewałam znowu pępowina.
- Znowu uduszenie , dobrze, że szybko to oceniłaś bo znowu byście klacz stracili. Za pare godzin się obudzi. Będziesz musiała przemywać szwy. I najlepiej wyprowadzać ją na lonży, żeby się nie tarzała - podał mi potrzebne leki i płyny weterynarz. Skoro byłam już w stajni to pojechałam w teren na Hansie. Będąc w lesie dołączył do mnie Igor.
- Nie wiedziałem, że spotykasz sie z Włodarczykiem -zaczął - Pasujecie do siebie.
- Dziękuję, A Ty jak tam z Pauliną ?- nie chciałam poruszać tego , że była kiedyś z Wojtkiem.
- Ciężko. Czasami się zastanawiam czy serio jest w ciąży. Wracam z pracy a ona siedzi w salonie z przyjaciółką i wino piją. Dobra przyjaciółka może, ale ona ?
- A byłeś z nią u lekarza ? Może Cię okłamuje i leci tylko na nasz majątek. ... -zaczęłam troche sprawdzać Wojtka słowa.
- Byłem. Słychać serduszo jak bije i małą fasolkę widać. A poza tym o czym ty myślisz ? - zapytał zdziwiony.
- Ona była kiedyś z Wojtkiem i też Go wrobiła w ciążę , ale na piła się i powiedziała prawdeże zrobiła to specjalnie bo on wyjechał do Austrii.. I sam powiedział żeby na nią uważać.
- Coś Ty Paulina taka nie jest...- Bronił ją.
- Zobaczymy... - udaliśmy się jeszcze nad jezioro i z powrotem do stajni. Tam wyczyściliśmy konie i boksy. Wróciłam do domu a tam czekał na mnie przyjmujący, który w najlepsze rozmawiał z moimi rodzicami.
- A co Ty tu robisz ? -zapytałam zdziwiona.
- No czekam na Ciebie - podszedł i przywitał się całując mnie w usta.
- Dobra to chodź na górę. - wzięłam szybki prysznic ubrałam się i weszłam do pokoju.
- Pakuj się , zabieram Cię do Bełchatowa - Powiedział uradowany.
- Ale ja nie jade mam praktyki w przyszlym tygodniu a teraz wolontariat - Powiedziałam
- Taki wolontariat, że siedzisz w stajni lub galerii. Szybko bo mam keszcze wieczorem trening.
- Czy zawsze musi być po twojemu ? - zapytałam i zaczęłam sie pakować. Kiedy sie skapowałam Wojciech wziął moją torbę i zaniósł do samochodu.
- Mama wrócę za kilka dni. Jak cos sie będzie działo to dzwoń i pamietaj o Adinie.
- Dobrze dobrze . Miłej podróży słoneczka - pożegnała nas mama.
- Do widzenia - powiedział Wojciech. Ruszyliśmy w stronę Bełchatowa a ja już po kilkunastu przejechanych kilometrach spałam.....
_________
Dzień dobry w niedziele ! :)
Taki chyba przejściowy. Zostawiam do Waszej oceny .
Myślę nad pisaniem drugiej historii. I teraz pytanie. Jakiego siatkarza byście chciały ?
Komentarz = motywacja
Całuje, Toś ♥
Nieśmiała, ale zwariowana dziewczyna o realistycznym podejściu do życia. kochająca zwierzęta i siatkówkę.
niedziela, 8 maja 2016
ROZDZIAŁ X
Razem z przyjmującym opuściliśmy mój dom i udaliśmy się w centrum miasta. Jako silna kobieta , która ma swoje potrzeby zaciągłam Go do galerii. Wesele niedługo wypadało by się za czymś rozejrzeć a poza tym troszkę Wojtka wykorzystać. Brązowooki dzielnie kroczyl za mną. Kiedy nic nie wpadło mi w oczy przyjmujący udał sie po kupno nowych butów.
- Ja dzielnie chodziłem za Tobą to teraz Ty się pomęczysz - Skradł mi szybkiego buziaka. Myślałam, że szybko pójdzie ale Wojciech jest strasznie wybredny. A bo sznurówki nie takie, bo bo podeszwa ma nieładny kolor. Bo fason mu nie pasuje.Ale w końcu wybrał sobie jedne, na których widok oczy mu się za świeciły. Przyjmujący zapłacił i udaliśmy się do kawiarnii. Zasiadając przy jednym ze stolików zauważyłam Igora z Pauliną. Brat też mnie zauważył i uśmiechnął się promiennie.
-No nie wierzę. Serio ona musi tu być? -Zaczął Wojtek, kiedy wrócił od zamówienia kawy - Już za dużo namieszała mi w życiu-
- Ale o co Ci chodzi ? -Spytałam zdziwiona.
- Paulina , moja była. Siedzi z tym blondynem przy kwiatach - Odwróciłam się i okazało się, że chodzi o dziewczynę mojego brata - Współczuję jemu. Kolejny, którego owinęła wokół palca - Nie ukrywał złości.
- Ten blondyn to mój brat. A pewnie jak Ci mowiłam wiesz, że jest z nim w ciąży - No myślałam, że mu oczy zaraz wypadną - Wojtek czy ja mam się bać o brata ?
- Chyba... To znaczy, uważaj na nią. I chodź jedziemy do mnie to na spokojnie Ci wyszystko opowiem - Kiedy Wojtek wstał podszedł do mnie Igor. Dość niepewnie się przywitał.
- Może wypijemy razem kawe , co wy na to ? Zapoznamy się. - Powiedział Igor. A Paulina dziwnie patrzyła się na Wojtka. Przyjmujący objął mnie ramieniem tak jakby bał się, że ona mi coś zrobi.
- Wiesz miło by było ale spieszymy się. - Powiedział Wojciech i udaliśmy się w stronę jego mieszkania. Dziwiła mnie Paulina , że nic nie mówiła. Może sama czuje się zagrożona. Jechaliśmy samochodem przyjmującego a z radia leciały kawałki O.S.T.R.
- Oo ktoś tu dobrej muzyki słucha -Zauważył Wojtek , kiedy nuciłam refren. Sam podgłosił i złapał mnie za rękę całując ją. W szybkim tempie na osiedle, w którym mieszka. Stanęliśmy przed klatką a Wojtek wpisał kod i byliśmy przed drzwiami Jego mieszkania. Nawet 12 miał na drzwiach to jest już jakaś obsesja. Przepuszczając mnie w drzwiach weszłam do nowoczesnego mieszkania. Wszystko w bieli, czerni , szarości i granatu. No moje kolory jak nic . Już mnie się podoba. Ale panował tu porządek. Czysciutko , wszystko na swoim miejscu. Widać, że rzadko tu bywał.
- Więc Paulina jest z tym Twoim bratem jakieś trzy miesiące i już niby wpadli. - Zaczął przyjmujący a ja przytaknęłam pozwalając aby mówił dalej - Mnie też wrobiła w ciążę. Nie zostawiłem jej bo wziąłem odpowiedzialność za to co zrobiłem ale do końca nie miałem pewności . Pewnego razu kiedy siedziałem w Austrii obliczyłem sobie to i owo i jakoś dotarło do mnie, że chyba mnie chce wrócić. Każdy widział, że ona leci na mnie tylko dlatego, że jakaś sława jest i na pieniądze. Później już po sezonie jak wróciłem do rodziców przyszła nawalona w trzy dupy i powiedziała mojej mamie, że ona to specjalnie zrobiła. Okazało się, że zrobiła to bo pojechałem do Austrii. Cała afere zaplanowała ze swoją przyjaciółką. I od tamtej pory nie miałem z nią kontaktu aż do teraz - Uważajcie na nią i powiedz rodzicom jak jest bo możecie wpaść po uszy. W widać, że majątek macie spory - Wiele rzeczy dowiedziałam sie o Pauline i o tym co odwaliła Wojtkowi. Zaczynam się bać się o Igora. On jest bardzo wrażliwy.
- Nie pozwolę aby jakaś Paulina zrobiła krzywdę mojemu bratu i rodzinie. - Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym na wojtkowym balkonie. Robiło się już ciemno i chłodno. Mocniej wtuliłam się w przyjmującego, zaciągając się Jego perfumami. Kiedy sobie tak siedzieliśmy zadzwonił dzwonek do drzwi. Za Wojtkiem weszłam do mieszkania. On poszedł otworzyć a ja poszłam wstawić wodę na herbatę. Usłyszałam jak jakiś mężczyzna i kobieta weszli do mieszkania a Wojtek ich radośnie powitał. O matko a co jeśli to jego rodzice?
- Martuś to jest Martyna a to Kamil. Moi przyjaciele - Przedstawił mnie.
- Miło mi , Marta - Przywitałam się z Parą. Przeszliśmy do salonu. Na stół wjechało wino. Napisałam do mamy smsa, że dziś do domu nie wracam i żeby się nie martwiła. Rozmawiało się bardzo dobrze. Kamil z Wojtkiem przyjaźnią się od lat i to Wojtek poznał Kamila z Martyną. Bielszczanka okazała sie sympatyczną i zwariowaną osobą. Siedzieliśmy do późnego wieczora otwierając wino za winem. Para postanowiła już wrócić. To znaczy Martyna postanowiła , bo stwierdziła, że nie będzie się męczyć z prowadzeniem Bielszczanina. Alkohol nieźle szumiał mi w głowie. Kiedy przyjmujący poszedł wziąć prysznic ja poszłam do sypialni. Ułożyłam się wygodnie na Jego wielkim łóżku i zaciągłam się Jego zapachem. Ta pościel tak cudownie pachniała. Kiedy tak leżałam po woli odplywałam. Poczułam jak za moimi plecami ktoś się kładzie. Wiedziałam, że to przyjmujący. Odwróciłam się do niego i zaczęłam się do niego przymilać. Wojtek wyczuł co się świeci i sam wziął się za robotę. Szybko pozbyłam się Jego ubrań a On moich. Całował całe moje ciało. Alkohol buzował w nas co raz bardziej rozpalając pożądanie. Szybkim ruchem poczułam Go w sobie. Nasze ciała idealnie do siebie pasowały. Po sypialni rozchodziły się nasze krzyki. W końcu obydwoje szczytowaliśmy. Słychać było tylko nasze głośne oddechy. Wojciech ucałował moją głowę. Nie wiadomo kiedy odleciałam w objęciach ukochanego. ...
______________
Dzieeeń dobeerek ! :) :*
Paulina zaczyna mieszać. Wojtek taki kochany a Marta martwi się Igorem.
Zostawiam do waszej oceny. Komentarz miło widziany bo daje kopa ! :)
Miłej niedzieli , Toś ♥
- Ja dzielnie chodziłem za Tobą to teraz Ty się pomęczysz - Skradł mi szybkiego buziaka. Myślałam, że szybko pójdzie ale Wojciech jest strasznie wybredny. A bo sznurówki nie takie, bo bo podeszwa ma nieładny kolor. Bo fason mu nie pasuje.Ale w końcu wybrał sobie jedne, na których widok oczy mu się za świeciły. Przyjmujący zapłacił i udaliśmy się do kawiarnii. Zasiadając przy jednym ze stolików zauważyłam Igora z Pauliną. Brat też mnie zauważył i uśmiechnął się promiennie.
-No nie wierzę. Serio ona musi tu być? -Zaczął Wojtek, kiedy wrócił od zamówienia kawy - Już za dużo namieszała mi w życiu-
- Ale o co Ci chodzi ? -Spytałam zdziwiona.
- Paulina , moja była. Siedzi z tym blondynem przy kwiatach - Odwróciłam się i okazało się, że chodzi o dziewczynę mojego brata - Współczuję jemu. Kolejny, którego owinęła wokół palca - Nie ukrywał złości.
- Ten blondyn to mój brat. A pewnie jak Ci mowiłam wiesz, że jest z nim w ciąży - No myślałam, że mu oczy zaraz wypadną - Wojtek czy ja mam się bać o brata ?
- Chyba... To znaczy, uważaj na nią. I chodź jedziemy do mnie to na spokojnie Ci wyszystko opowiem - Kiedy Wojtek wstał podszedł do mnie Igor. Dość niepewnie się przywitał.
- Może wypijemy razem kawe , co wy na to ? Zapoznamy się. - Powiedział Igor. A Paulina dziwnie patrzyła się na Wojtka. Przyjmujący objął mnie ramieniem tak jakby bał się, że ona mi coś zrobi.
- Wiesz miło by było ale spieszymy się. - Powiedział Wojciech i udaliśmy się w stronę jego mieszkania. Dziwiła mnie Paulina , że nic nie mówiła. Może sama czuje się zagrożona. Jechaliśmy samochodem przyjmującego a z radia leciały kawałki O.S.T.R.
- Oo ktoś tu dobrej muzyki słucha -Zauważył Wojtek , kiedy nuciłam refren. Sam podgłosił i złapał mnie za rękę całując ją. W szybkim tempie na osiedle, w którym mieszka. Stanęliśmy przed klatką a Wojtek wpisał kod i byliśmy przed drzwiami Jego mieszkania. Nawet 12 miał na drzwiach to jest już jakaś obsesja. Przepuszczając mnie w drzwiach weszłam do nowoczesnego mieszkania. Wszystko w bieli, czerni , szarości i granatu. No moje kolory jak nic . Już mnie się podoba. Ale panował tu porządek. Czysciutko , wszystko na swoim miejscu. Widać, że rzadko tu bywał.
- Więc Paulina jest z tym Twoim bratem jakieś trzy miesiące i już niby wpadli. - Zaczął przyjmujący a ja przytaknęłam pozwalając aby mówił dalej - Mnie też wrobiła w ciążę. Nie zostawiłem jej bo wziąłem odpowiedzialność za to co zrobiłem ale do końca nie miałem pewności . Pewnego razu kiedy siedziałem w Austrii obliczyłem sobie to i owo i jakoś dotarło do mnie, że chyba mnie chce wrócić. Każdy widział, że ona leci na mnie tylko dlatego, że jakaś sława jest i na pieniądze. Później już po sezonie jak wróciłem do rodziców przyszła nawalona w trzy dupy i powiedziała mojej mamie, że ona to specjalnie zrobiła. Okazało się, że zrobiła to bo pojechałem do Austrii. Cała afere zaplanowała ze swoją przyjaciółką. I od tamtej pory nie miałem z nią kontaktu aż do teraz - Uważajcie na nią i powiedz rodzicom jak jest bo możecie wpaść po uszy. W widać, że majątek macie spory - Wiele rzeczy dowiedziałam sie o Pauline i o tym co odwaliła Wojtkowi. Zaczynam się bać się o Igora. On jest bardzo wrażliwy.
- Nie pozwolę aby jakaś Paulina zrobiła krzywdę mojemu bratu i rodzinie. - Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym na wojtkowym balkonie. Robiło się już ciemno i chłodno. Mocniej wtuliłam się w przyjmującego, zaciągając się Jego perfumami. Kiedy sobie tak siedzieliśmy zadzwonił dzwonek do drzwi. Za Wojtkiem weszłam do mieszkania. On poszedł otworzyć a ja poszłam wstawić wodę na herbatę. Usłyszałam jak jakiś mężczyzna i kobieta weszli do mieszkania a Wojtek ich radośnie powitał. O matko a co jeśli to jego rodzice?
- Martuś to jest Martyna a to Kamil. Moi przyjaciele - Przedstawił mnie.
- Miło mi , Marta - Przywitałam się z Parą. Przeszliśmy do salonu. Na stół wjechało wino. Napisałam do mamy smsa, że dziś do domu nie wracam i żeby się nie martwiła. Rozmawiało się bardzo dobrze. Kamil z Wojtkiem przyjaźnią się od lat i to Wojtek poznał Kamila z Martyną. Bielszczanka okazała sie sympatyczną i zwariowaną osobą. Siedzieliśmy do późnego wieczora otwierając wino za winem. Para postanowiła już wrócić. To znaczy Martyna postanowiła , bo stwierdziła, że nie będzie się męczyć z prowadzeniem Bielszczanina. Alkohol nieźle szumiał mi w głowie. Kiedy przyjmujący poszedł wziąć prysznic ja poszłam do sypialni. Ułożyłam się wygodnie na Jego wielkim łóżku i zaciągłam się Jego zapachem. Ta pościel tak cudownie pachniała. Kiedy tak leżałam po woli odplywałam. Poczułam jak za moimi plecami ktoś się kładzie. Wiedziałam, że to przyjmujący. Odwróciłam się do niego i zaczęłam się do niego przymilać. Wojtek wyczuł co się świeci i sam wziął się za robotę. Szybko pozbyłam się Jego ubrań a On moich. Całował całe moje ciało. Alkohol buzował w nas co raz bardziej rozpalając pożądanie. Szybkim ruchem poczułam Go w sobie. Nasze ciała idealnie do siebie pasowały. Po sypialni rozchodziły się nasze krzyki. W końcu obydwoje szczytowaliśmy. Słychać było tylko nasze głośne oddechy. Wojciech ucałował moją głowę. Nie wiadomo kiedy odleciałam w objęciach ukochanego. ...
______________
Dzieeeń dobeerek ! :) :*
Paulina zaczyna mieszać. Wojtek taki kochany a Marta martwi się Igorem.
Zostawiam do waszej oceny. Komentarz miło widziany bo daje kopa ! :)
Miłej niedzieli , Toś ♥
Nieśmiała, ale zwariowana dziewczyna o realistycznym podejściu do życia. kochająca zwierzęta i siatkówkę.
poniedziałek, 2 maja 2016
ROZDZIAŁ IX
Kolejny dzień a raczej poranek. Emocje po wczorajszym dniu nadal nie opadły. Napięta atmosfera między rodzicami nadal panuje. Śniadanie zjedzone w ciszy. Podjechała Magda i udałyśmy się w centrum Bielska po wybór tej wymarzonej i jedynej sukni dla panny młodej.
- Nie no chyba dziś nic nie znajdziemy- zawiedziona Magda oznajmiła.
- Spokojnie. Dopiero co zaczynamy. Ale powiem Ci, że najlepiej wyglądasz w sukni w kształcie A. Bo w księżniczce to tak jak beza - Akurat zadzwonił Wojtek.
-Hej piękna jak tam ? - przywitał się radośnie.
- Cześć Wojtek. Jesteś już w Bełku ?- Zapytałam
- No już jesteśmy i za jakąś godzinę wyruszę w drogę.-
- No dobrze będę czekać. Pamiętaj, że mam dziś naukę w stajni.-
- Wiem niunia, wiem. A co tam teraz robisz ?- zapytał ciekaw.
- Jestem w salonie i pomagam Magdzie suknię wybrać. Jak na razie to pierwszy salon i sprawdzamy wszystko co i jak na niej wygląda. Ale niedługo muszę wracać bo praca e stajni czeka.
- To miłego szukania Słońce. Nie będę przeszkadzał i też ide sie spakować i będę jechał. Do zobaczenia piękna -
- Do zobaczenia Wojtuś - pożegnałam się. Widziałam jedynie , że Magda się uśmiecha- No co ?-
- Czy mnie się wydaje czy Ty kręcisz z TYM Włodarczykiem ? - Zdziwiła się.
- Tak dobrze Ci się wydaje. Ale chyba nawet więcej jest między nami. -Skróciłam Magdzie. Wszystkiego wiedzieć nie musi.
- To szczęścia życzę. - Uśmiechem odpowiedziałam. Wydaje mnie się, że Magda mi zazdrości. Zawsze mi zazdrościła. Kiedy dostałam się na uniwerek, nawet kiedy mature zdałam z polskiego, matematyki , angielskiego , biologii i chemii na ponad 90 %. Od małego była i jest między nami taka konkurencjia. Magda przymierzyła jeszcze z cztery suknie i stwierdziła, że na dziś koniec. Pożegnałyśmy się i udałam się do stajni. Mimo, że przyjechałam z Magdą to do stajni dojechałam autobusem. Przebrałam się i udałam na Lucyferze w teren, a że tata też był w stajni to on pojechał na Hansie. Leyle ja przygotowuje do zawodów. Dla niej straciłam dużo czasu. Rozdzwonił się mój telefon.
- Piękna, gdzie ja mam jechać ? - zapytał Wojciech.
- Stajnia jest na ulicy Wschodniej. Będziesz widział. Jak dojedziesz to zadzwoń bo mam teraz trening z dziewczyną. I rozłączyłam się. Zabrałam się za szkolenie. Początkowo ujeżdżanie. Dalej był kłus , step , galop i cwał. Dziewczyna ma charakter i to widać , taka rozwydrzona córka. Ciekawe jak sobie poradzi w tych zawodach., ale musze powiedzieć tacie , że ja jej nie będę prowadzić. Kiedy lonżowała już Timbe czułam jak ktoś mnie unosi.Zaczełam krzyczeć.
- O mój Boooże Wojtek Włodarczyk- Pisnęła z radości Kinga. No nir wierze, jeszcze hotka sie znalazła. I przestała lonżować tylko przyszła z koniem. A mnie Wojtek odwrócił twarzą do siebie i pocałował.
- Hej piękna. Tęskniłem - I wtulił sie we mnie.
- Dzień dobry moge zdjęcie? - Zapytała Kinga.
- Do lonżowania Timby dalej i jak dam ci znak to masz odprowadzić do stajni i wyczyścić. Ja go potem sprawdzę i jak nie bedzie wyczyszczony to kończyny współprace. Bo ostatnio zapominasz o czyszczeniu - Oznajmiłam jak surowa nauczycielka. A Kinga tylko wywróciła oczami i dalej poszła lonżować.
- Dzień dobry Wojtuś- I ponownie sie wtuliłam - Też tęskniłam.
- Tak Ci powiem, że lekko pachniesz tymi końmi. -Zaśmiałam się. Tak potrafi poprawić humor.- A co z Ciebie taka surowa trenerka ? No nie powiem fajnie wyglądasz jak jesteś taka surowa - I przygryzł mój płatek ucha i zjeżdżając na szyje i pozostawiajac tam malinke.
- Musiałeś ? Serio ? - i wywróciłam ocxami. Ale podobało mi sie to.
- Chodź zbieraj się i zabieram Cie do mnie. - Powiedział uradowany.
- Że gdzie ? Do Ciebie , powaliło ? - zdziwiłam się.
- Do mojego mieszkania w Bielsku kotek. - zmieszalam się. Dalam znak Kindze żeby zakończyła i poszła do stajni. Razem z Wojtkiem udaliśmy sie do mojego domu. Wzięłam szybki prysznic i w samej bieliźnie poszłam do pokoju bo zapomniałam ubrań. Wchodząc do pomieszczenia widziałam jak Wojtek ogląda zdjęcia, trofea , medale i nagrody.
- Dużo tego masz. Nie sądziłem, że jeździsz aż tak zawodowo. Widać mistrzyni. - I się odwrócił. W tym czasie podeszłam do szafki wyjmując spodnie i luźną bluzkę. Poczułam jak jego dłonie obejmują mnie w talii. Zrobiło mi sie gorąco pod wpływem Jego dotyku. Zaczał całować moją szyję i zjeżdżać na ramię. Cały czas stałam odwrócona do Niego tyłem. Dłońmi błądził po moich pośladkach.
- Tęskniłem Martuś. Jesteś taka idealna. Idealna dla mnie.- Odwróciłam się do niego- Kiedy Cie tam pierwszy raz zobaczyłam to od razu wiedziałem, że będziesz moja. Taka dla mnie bo się w Tobie zakochałem. Mimo, że to szybko i za szybko to szaleje za Tobą. Nie wiem co Ty ze mną robisz, że tak wariuje na Twoim miejscu. Zakochałem się w Tobie jak jakiś opętany. - Mówił to wszystko prosto w oczy a w tych oczach Widziałam iskierka. W oczach, w które mogę patrzeć całymi dniami.
- Wojtek też od początku czuje to samo. To, że jesteś pierwszą myślą koedy i budzę i ostatnią przed snem. - Pocałował mnie tak jakby pierwszy i ostatni raz miał to robić. Nie odrywając się ode mnie przeszliśmy koło drzwi zamykając je i potem w stronę łóżka. Moimi dłońmi błądziłam po Jego torsie. Tak jakbym miała to robić ostatni raz. Szybko pozbyłam się Jego ubrań. Całują mój dekolt zdjął moje koronkowe bokserki. W jednym momencie poczułam Go w sobie. Ruchy były delikatne i wolne. Tak wszystko działo się w wolnym tempie. Nie chciałam tego przerywać. Było idealnie. Pchnął jeszcze kilka razy i obydwoje szczytowaliśmy. Opadł na mnie a ja wtuliłam się w Niego.
- Martuś kocham Cię . Jak wariat. Jak mocno zakochany wariat - Spojrzałam w Jwgo brązowe oczy i widziałam tam szczęście i miłość jaka z nich płynie.
- Też Cię Wojtek kocham - I pocałowałam Go. Mojego mężczyzne. Najlepszego , który pokochał mnie taką jaką jestem. Z moimi humorami z moim charakterem. Nie pozwolę aby ktoś nam w tym przeszkodził, alby ktoś rozwalił to co miedzy nami jest...
__________
Hue hue hue ^^
Chciałyście więcej Władeczka to macie ;)
Wyjątkowo długi ten rozdział. Suodko w trzy świeczki :D
Zostawiam do Waszej oceny. Miły komentarz bo on motywuje mnie jeszcze bardziej.
Całuje, Toś♥
PS. Powodzenia maturzyści ;)
PS2.W szczególności pozdrawiam klasy 1 , 2 z liceum i klasy 1 , 2 i 3 z technikum. Ja jestem z technikum ;) Tydzień wolnego nigdy nikomu nie zaszkodził ^^
KOMENTARZ => MOTYWACJA
- Nie no chyba dziś nic nie znajdziemy- zawiedziona Magda oznajmiła.
- Spokojnie. Dopiero co zaczynamy. Ale powiem Ci, że najlepiej wyglądasz w sukni w kształcie A. Bo w księżniczce to tak jak beza - Akurat zadzwonił Wojtek.
-Hej piękna jak tam ? - przywitał się radośnie.
- Cześć Wojtek. Jesteś już w Bełku ?- Zapytałam
- No już jesteśmy i za jakąś godzinę wyruszę w drogę.-
- No dobrze będę czekać. Pamiętaj, że mam dziś naukę w stajni.-
- Wiem niunia, wiem. A co tam teraz robisz ?- zapytał ciekaw.
- Jestem w salonie i pomagam Magdzie suknię wybrać. Jak na razie to pierwszy salon i sprawdzamy wszystko co i jak na niej wygląda. Ale niedługo muszę wracać bo praca e stajni czeka.
- To miłego szukania Słońce. Nie będę przeszkadzał i też ide sie spakować i będę jechał. Do zobaczenia piękna -
- Do zobaczenia Wojtuś - pożegnałam się. Widziałam jedynie , że Magda się uśmiecha- No co ?-
- Czy mnie się wydaje czy Ty kręcisz z TYM Włodarczykiem ? - Zdziwiła się.
- Tak dobrze Ci się wydaje. Ale chyba nawet więcej jest między nami. -Skróciłam Magdzie. Wszystkiego wiedzieć nie musi.
- To szczęścia życzę. - Uśmiechem odpowiedziałam. Wydaje mnie się, że Magda mi zazdrości. Zawsze mi zazdrościła. Kiedy dostałam się na uniwerek, nawet kiedy mature zdałam z polskiego, matematyki , angielskiego , biologii i chemii na ponad 90 %. Od małego była i jest między nami taka konkurencjia. Magda przymierzyła jeszcze z cztery suknie i stwierdziła, że na dziś koniec. Pożegnałyśmy się i udałam się do stajni. Mimo, że przyjechałam z Magdą to do stajni dojechałam autobusem. Przebrałam się i udałam na Lucyferze w teren, a że tata też był w stajni to on pojechał na Hansie. Leyle ja przygotowuje do zawodów. Dla niej straciłam dużo czasu. Rozdzwonił się mój telefon.
- Piękna, gdzie ja mam jechać ? - zapytał Wojciech.
- Stajnia jest na ulicy Wschodniej. Będziesz widział. Jak dojedziesz to zadzwoń bo mam teraz trening z dziewczyną. I rozłączyłam się. Zabrałam się za szkolenie. Początkowo ujeżdżanie. Dalej był kłus , step , galop i cwał. Dziewczyna ma charakter i to widać , taka rozwydrzona córka. Ciekawe jak sobie poradzi w tych zawodach., ale musze powiedzieć tacie , że ja jej nie będę prowadzić. Kiedy lonżowała już Timbe czułam jak ktoś mnie unosi.Zaczełam krzyczeć.
- O mój Boooże Wojtek Włodarczyk- Pisnęła z radości Kinga. No nir wierze, jeszcze hotka sie znalazła. I przestała lonżować tylko przyszła z koniem. A mnie Wojtek odwrócił twarzą do siebie i pocałował.
- Hej piękna. Tęskniłem - I wtulił sie we mnie.
- Dzień dobry moge zdjęcie? - Zapytała Kinga.
- Do lonżowania Timby dalej i jak dam ci znak to masz odprowadzić do stajni i wyczyścić. Ja go potem sprawdzę i jak nie bedzie wyczyszczony to kończyny współprace. Bo ostatnio zapominasz o czyszczeniu - Oznajmiłam jak surowa nauczycielka. A Kinga tylko wywróciła oczami i dalej poszła lonżować.
- Dzień dobry Wojtuś- I ponownie sie wtuliłam - Też tęskniłam.
- Tak Ci powiem, że lekko pachniesz tymi końmi. -Zaśmiałam się. Tak potrafi poprawić humor.- A co z Ciebie taka surowa trenerka ? No nie powiem fajnie wyglądasz jak jesteś taka surowa - I przygryzł mój płatek ucha i zjeżdżając na szyje i pozostawiajac tam malinke.
- Musiałeś ? Serio ? - i wywróciłam ocxami. Ale podobało mi sie to.
- Chodź zbieraj się i zabieram Cie do mnie. - Powiedział uradowany.
- Że gdzie ? Do Ciebie , powaliło ? - zdziwiłam się.
- Do mojego mieszkania w Bielsku kotek. - zmieszalam się. Dalam znak Kindze żeby zakończyła i poszła do stajni. Razem z Wojtkiem udaliśmy sie do mojego domu. Wzięłam szybki prysznic i w samej bieliźnie poszłam do pokoju bo zapomniałam ubrań. Wchodząc do pomieszczenia widziałam jak Wojtek ogląda zdjęcia, trofea , medale i nagrody.
- Dużo tego masz. Nie sądziłem, że jeździsz aż tak zawodowo. Widać mistrzyni. - I się odwrócił. W tym czasie podeszłam do szafki wyjmując spodnie i luźną bluzkę. Poczułam jak jego dłonie obejmują mnie w talii. Zrobiło mi sie gorąco pod wpływem Jego dotyku. Zaczał całować moją szyję i zjeżdżać na ramię. Cały czas stałam odwrócona do Niego tyłem. Dłońmi błądził po moich pośladkach.
- Tęskniłem Martuś. Jesteś taka idealna. Idealna dla mnie.- Odwróciłam się do niego- Kiedy Cie tam pierwszy raz zobaczyłam to od razu wiedziałem, że będziesz moja. Taka dla mnie bo się w Tobie zakochałem. Mimo, że to szybko i za szybko to szaleje za Tobą. Nie wiem co Ty ze mną robisz, że tak wariuje na Twoim miejscu. Zakochałem się w Tobie jak jakiś opętany. - Mówił to wszystko prosto w oczy a w tych oczach Widziałam iskierka. W oczach, w które mogę patrzeć całymi dniami.
- Wojtek też od początku czuje to samo. To, że jesteś pierwszą myślą koedy i budzę i ostatnią przed snem. - Pocałował mnie tak jakby pierwszy i ostatni raz miał to robić. Nie odrywając się ode mnie przeszliśmy koło drzwi zamykając je i potem w stronę łóżka. Moimi dłońmi błądziłam po Jego torsie. Tak jakbym miała to robić ostatni raz. Szybko pozbyłam się Jego ubrań. Całują mój dekolt zdjął moje koronkowe bokserki. W jednym momencie poczułam Go w sobie. Ruchy były delikatne i wolne. Tak wszystko działo się w wolnym tempie. Nie chciałam tego przerywać. Było idealnie. Pchnął jeszcze kilka razy i obydwoje szczytowaliśmy. Opadł na mnie a ja wtuliłam się w Niego.
- Martuś kocham Cię . Jak wariat. Jak mocno zakochany wariat - Spojrzałam w Jwgo brązowe oczy i widziałam tam szczęście i miłość jaka z nich płynie.
- Też Cię Wojtek kocham - I pocałowałam Go. Mojego mężczyzne. Najlepszego , który pokochał mnie taką jaką jestem. Z moimi humorami z moim charakterem. Nie pozwolę aby ktoś nam w tym przeszkodził, alby ktoś rozwalił to co miedzy nami jest...
__________
Hue hue hue ^^
Chciałyście więcej Władeczka to macie ;)
Wyjątkowo długi ten rozdział. Suodko w trzy świeczki :D
Zostawiam do Waszej oceny. Miły komentarz bo on motywuje mnie jeszcze bardziej.
Całuje, Toś♥
PS. Powodzenia maturzyści ;)
PS2.W szczególności pozdrawiam klasy 1 , 2 z liceum i klasy 1 , 2 i 3 z technikum. Ja jestem z technikum ;) Tydzień wolnego nigdy nikomu nie zaszkodził ^^
KOMENTARZ => MOTYWACJA
Nieśmiała, ale zwariowana dziewczyna o realistycznym podejściu do życia. kochająca zwierzęta i siatkówkę.
środa, 27 kwietnia 2016
ROZDZIAŁ VIII
Tata do końca siedział na tarasie. Ja wróciłam do salonu. Igor z Pauliną się zbierali , bo stwierdzili, że nie ma sensu siedzieć. Tata musi ochłonąć i tyle. Kiedy para wyszła pomogłam mamie posprzątać. Cisza która panowała chyba nikomu nie przeszkadzała. Każdy musiał się oswoić z tym , że Igor będzie miał dziecko z dziewczyną , z którą jest 3 miesiące. Rozumiem, że rodzice są źli ale też powinni się cieszyć, że nie zostawił Pauliny. Chciałam się zapytać mamy czy może coś ustalili ale wolałam przemilczeć. Udałam się do swojego pokoju i wyszłam na balkon owinęłam sie w koc i usiadłam odpalając papierosa. Nie pale jak nalogowiec ale czasami zapale, trudnych sytuacjach tym bardziej. Usłyszałam tylko pukanie do drzwi. To była Magda. Okazało się , że jest u babci i przyjechała nas odwiedzić a przy okazji załatwić pare spraw związanych ze ślubem i weselem.
- A ciebie co meczy, że palisz ? - Zapytała zdziwiona Magda.
- Igor ma być ojcem . Spodziewa się dziecka z dziewczyną , którą dziś przedstawił rodzicom i z którą jest od jakiś trzech miesięcy. - Powiedziałam beznamiętnie - Tata sie załamał i obraził się na Igora i mame.-
- Na ciocie ? Za co ? - Magda nie wierzyła w to co słyszy.
- Bo jak by to powiedzieć. Mama chyba bardziej broni Igora i dlatego. -
- No nie dziwię się, że Wujek sie obaził na Ciocie. Sam mówił, że jak wnuki mają być to z owocu miłości a nie z wpadki. - powiedziała Magda.
- Właśnie. W sumie rozumiem tate. Zrobią co będą uważać za dobre. Ja się w to nie mieszam. - Powiedziałam - Dobra a teraz gadaj kiedy po suknie jedziemy - Zmieniłam temat.
- Właśnie ja w tej sprawie. Możesz jutro ? Bo za tydzień mam sesje w Barcelonie i będę tam ze dwa tygodnie. Potem wiem, że masz praktyki później święta i ja znowu do Barcelony. Więc mamy ten tydzień . Mogę na ciebie liczyć ? - Magda zrobiła oczy niczym kot ze Shreka.
- Pewnie, że możesz. To co jutro Bielsko przejdziemy i dalej zobaczymy. Bo mam jutro trening z Leylą i dziewczynę jedną do zawodów przygotować.
- Dobra nie ma problemu. Obym coś w Bielsku znalazła. - I tak spdziłyśmy wieczór na rozmowach o ślubie i weselu. Mimo, że Magda to fotomodelka , a Kamil bogaty architekt to ślub robią bardzo skromny. Ale za to będzie pięknie i bajkowo. Nawet nie zauważyłyśmy kiedy zrobiło się grubo po 23. Magda wróciła do babci a ja poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Przygotowałam sie już do snu. Kiedy leżałam na łóżku rozdzwonił się mój telefon.
-Witam księżniczkę. Jak dzionek minął i jak ten obiad ?- Zapytał ciekawy.
- Cześć. Szybko obiad minął bo rodzice się dowiedzieli, że dziadkami będą. Tata sie wkurzył. Mama siedziała kedynie z nimi. Ja też wyszłam. A Ty o której jutro będziesz w Bielsku?
- Wiesz około 14. Tylko od razu mówię, że Cie porywam.
- Rano jade z Magdą za suknią sie rozejrzeć. A o 15.30 mam dziewczynę na jazdę bo na zawody sie szykuje. - Oznajmiłam przyjmującemu.
- A to mogę popatrzeć jak będziesz ją tam trenować ?
- Muszę się przespać z tą decyzją - zaśmiałam się - Generalnie to tak troszkę tęsknię.
- Niunia jutro będę. A jak będę wracał do Bełka to cię zabieram ze sobą.
- Wojtek ale ja mam praktyki od następnego tygodnia. Nie mogę nie iść do przychodni.
- Damy rade Słońce.- Poroznawialiśmy do późnej nocy. Nie mogę się doczekać jak jutro się z nim zobaczę. Co raz bardziej się w nim zakochuje i wiem, że jestem dla niego bardzo ważna.....
_____
Hejka naklejka :*
Spina w rodzinie. Ciekawe co bedzie dalej.
Zapraszam do komentowania i zostawiania własnej oceny ;)
PS. Wiem ,że mało Wojtka ale w następnym rozdziale bedzie Go więcej ;)
Całuje , Toś ♥
- A ciebie co meczy, że palisz ? - Zapytała zdziwiona Magda.
- Igor ma być ojcem . Spodziewa się dziecka z dziewczyną , którą dziś przedstawił rodzicom i z którą jest od jakiś trzech miesięcy. - Powiedziałam beznamiętnie - Tata sie załamał i obraził się na Igora i mame.-
- Na ciocie ? Za co ? - Magda nie wierzyła w to co słyszy.
- Bo jak by to powiedzieć. Mama chyba bardziej broni Igora i dlatego. -
- No nie dziwię się, że Wujek sie obaził na Ciocie. Sam mówił, że jak wnuki mają być to z owocu miłości a nie z wpadki. - powiedziała Magda.
- Właśnie. W sumie rozumiem tate. Zrobią co będą uważać za dobre. Ja się w to nie mieszam. - Powiedziałam - Dobra a teraz gadaj kiedy po suknie jedziemy - Zmieniłam temat.
- Właśnie ja w tej sprawie. Możesz jutro ? Bo za tydzień mam sesje w Barcelonie i będę tam ze dwa tygodnie. Potem wiem, że masz praktyki później święta i ja znowu do Barcelony. Więc mamy ten tydzień . Mogę na ciebie liczyć ? - Magda zrobiła oczy niczym kot ze Shreka.
- Pewnie, że możesz. To co jutro Bielsko przejdziemy i dalej zobaczymy. Bo mam jutro trening z Leylą i dziewczynę jedną do zawodów przygotować.
- Dobra nie ma problemu. Obym coś w Bielsku znalazła. - I tak spdziłyśmy wieczór na rozmowach o ślubie i weselu. Mimo, że Magda to fotomodelka , a Kamil bogaty architekt to ślub robią bardzo skromny. Ale za to będzie pięknie i bajkowo. Nawet nie zauważyłyśmy kiedy zrobiło się grubo po 23. Magda wróciła do babci a ja poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Przygotowałam sie już do snu. Kiedy leżałam na łóżku rozdzwonił się mój telefon.
-Witam księżniczkę. Jak dzionek minął i jak ten obiad ?- Zapytał ciekawy.
- Cześć. Szybko obiad minął bo rodzice się dowiedzieli, że dziadkami będą. Tata sie wkurzył. Mama siedziała kedynie z nimi. Ja też wyszłam. A Ty o której jutro będziesz w Bielsku?
- Wiesz około 14. Tylko od razu mówię, że Cie porywam.
- Rano jade z Magdą za suknią sie rozejrzeć. A o 15.30 mam dziewczynę na jazdę bo na zawody sie szykuje. - Oznajmiłam przyjmującemu.
- A to mogę popatrzeć jak będziesz ją tam trenować ?
- Muszę się przespać z tą decyzją - zaśmiałam się - Generalnie to tak troszkę tęsknię.
- Niunia jutro będę. A jak będę wracał do Bełka to cię zabieram ze sobą.
- Wojtek ale ja mam praktyki od następnego tygodnia. Nie mogę nie iść do przychodni.
- Damy rade Słońce.- Poroznawialiśmy do późnej nocy. Nie mogę się doczekać jak jutro się z nim zobaczę. Co raz bardziej się w nim zakochuje i wiem, że jestem dla niego bardzo ważna.....
_____
Hejka naklejka :*
Spina w rodzinie. Ciekawe co bedzie dalej.
Zapraszam do komentowania i zostawiania własnej oceny ;)
PS. Wiem ,że mało Wojtka ale w następnym rozdziale bedzie Go więcej ;)
Całuje , Toś ♥
Nieśmiała, ale zwariowana dziewczyna o realistycznym podejściu do życia. kochająca zwierzęta i siatkówkę.
niedziela, 24 kwietnia 2016
ROZDZIAŁ VII
Skra niestety przegrała mecz o złoto w Lidze Mistrzów i nawet o brąz zajmując przy tym znienawidzone przez sportowców 4 miejsce. Do Wojtka nie chciałam dzwonić i mówić, że nic się nie stało , że dobrze grali. Jak będzie chciał pogadać to zadzwoni. Siedziałam razem z rodzicami w salonie i czekaliśmy na Igora z dziewczyną. Ciekawi mnie reakcja rodziców a to , że będą dziadkami...
- Już przyjechali - Oznajmił Tata.
-Marta idź do kuchni i włącz piekarnik żeby kurczaka podgrzać - poprosiła mnie mama. Poszłam i włączyłam piekarnik a rodzice przywitali Igora. Jakoś nie spieszyło mi się aby poznać Pauline. Czuje, że będą z nią same problemy i jakoś się nie polubimy. Kiedy miałam wychodzić poczułam wibracje w kieszeni. Dzwonił Wojtek więc odebrałam.
- Hej Lalaka - przywitał się smutnie.
- Hej Wojtuś. Tak szkoda, że nie ma złota-
- I nagrody za złoto też nie będzie - zaśmiałam się - Co robisz ?
- No może nagroda pocieszenia bedzie. A siedzę w kuchni i kurczaka pilnuje. -
- A tak na serio ? - zapytał ciekawy.
- Igor przyjechał przedstawić dziewczynę , a dodatkowo ona jest w ciąży. I dodatkowo czuje, że jakieś problemy z nią będą. Wiesz nie mogę rozmawiać bo musze się w końcu z nią przywitać. Zadzwonię potem.
- No rozumiem. Jutro mamy być już w Bełku a wieczorem zawitam do Bielska. Trzymaj się Słońce. - I rozłączył się. Udałam się do salonu, gdzie już siedział Igor z dziewczyną. Całkiem ładna.
- No co tak długo tak siedziałaś ? - Oho tata już zdenerwowany
- Telefon miałam. Cześć Marta jestem - przywitałam się .
- Paulina, bardzo miło mi Ciebie poznać. Dużo o Tobie słyszałam - Uśmiechnęła się.
- Mam nadzieje, że w samych pozytywach.- Usiedliśmy do stołu. Razem z mamą podałyśmy do stołu dania. W rozmowie dowiedziałam się, że Paulina jest z Andrychowa, że ma siostrę. Okazało się , że jest w moim wieku , i że też studiowała weterynarie ale tylko rok, bo stwoerdziła , że to nie dla niej. Okazało się nawet , że moj tata i jej mama się znają. No to będzie ciekawie. Nagle głos zabrał Igor.
- Mamo, Tato bo jest taka sprawa.- Zaczął niepewnie Igor.
- Co mamy odkładać na wesele ? - Zaśmiał sie tata.
- Nie jeszcze nie , ale po części. Będziecie dziadkami. - Tata blady , mamie prawie oczy wyszły. A ja siedziałam skupiona.
- No pięknie. Szybko nie ma co - Tata się ze złościł. - Nie uczyłem Cię , od czego służy prezerwatywa ? Pierwsza lepsza i już dziecko ? - Paulina siedziała skruszona , Igor też.
- Krzysztof spokojnie - Mama starała się zachować normalnie .
- Ja mam być spokojny ? Nie będę na nich teraz patrzeć. - I wyszedł a ja razem za nim. Siedział na tarasie na schodach. Tata zawsze mówił, że jak wnuki to tylko jako owoc miłości po ślubie a nie z wpadki. Podałam mu papierosa. Zdziwił się kiedy i ja zapaliłam ale nic nie mówił.
- Też mi się ta Paulina nie podoba. Czuje , że będą z nią problemy-
- Martuś już są. Ja rozumiem wpadli ale miesiąc czy dwa przed ślubem ale nie po 3 miesiącach znajomości. Mam nadzieję, że ty ich błędu nie popełnisz.
- Spokojnke tatko najpierw studia. - I tu pomyślałam o Wojtku. Ciesze się, że Go mam bo to odpowiedzialny mężczyzna . Niedługo Go przedstawię. Może to ten jedyny...
_________
Dobry wieczór ♥
Zostawiam do waszej oceny dziś się nie rozpisuje bo układ chłonny u bydła , koni , psów i kotów mnie zwywa ♥
KOCHAM WETERYNARIE ♥
Miłego wieczoru, Toś ♥
- Już przyjechali - Oznajmił Tata.
-Marta idź do kuchni i włącz piekarnik żeby kurczaka podgrzać - poprosiła mnie mama. Poszłam i włączyłam piekarnik a rodzice przywitali Igora. Jakoś nie spieszyło mi się aby poznać Pauline. Czuje, że będą z nią same problemy i jakoś się nie polubimy. Kiedy miałam wychodzić poczułam wibracje w kieszeni. Dzwonił Wojtek więc odebrałam.
- Hej Lalaka - przywitał się smutnie.
- Hej Wojtuś. Tak szkoda, że nie ma złota-
- I nagrody za złoto też nie będzie - zaśmiałam się - Co robisz ?
- No może nagroda pocieszenia bedzie. A siedzę w kuchni i kurczaka pilnuje. -
- A tak na serio ? - zapytał ciekawy.
- Igor przyjechał przedstawić dziewczynę , a dodatkowo ona jest w ciąży. I dodatkowo czuje, że jakieś problemy z nią będą. Wiesz nie mogę rozmawiać bo musze się w końcu z nią przywitać. Zadzwonię potem.
- No rozumiem. Jutro mamy być już w Bełku a wieczorem zawitam do Bielska. Trzymaj się Słońce. - I rozłączył się. Udałam się do salonu, gdzie już siedział Igor z dziewczyną. Całkiem ładna.
- No co tak długo tak siedziałaś ? - Oho tata już zdenerwowany
- Telefon miałam. Cześć Marta jestem - przywitałam się .
- Paulina, bardzo miło mi Ciebie poznać. Dużo o Tobie słyszałam - Uśmiechnęła się.
- Mam nadzieje, że w samych pozytywach.- Usiedliśmy do stołu. Razem z mamą podałyśmy do stołu dania. W rozmowie dowiedziałam się, że Paulina jest z Andrychowa, że ma siostrę. Okazało się , że jest w moim wieku , i że też studiowała weterynarie ale tylko rok, bo stwoerdziła , że to nie dla niej. Okazało się nawet , że moj tata i jej mama się znają. No to będzie ciekawie. Nagle głos zabrał Igor.
- Mamo, Tato bo jest taka sprawa.- Zaczął niepewnie Igor.
- Co mamy odkładać na wesele ? - Zaśmiał sie tata.
- Nie jeszcze nie , ale po części. Będziecie dziadkami. - Tata blady , mamie prawie oczy wyszły. A ja siedziałam skupiona.
- No pięknie. Szybko nie ma co - Tata się ze złościł. - Nie uczyłem Cię , od czego służy prezerwatywa ? Pierwsza lepsza i już dziecko ? - Paulina siedziała skruszona , Igor też.
- Krzysztof spokojnie - Mama starała się zachować normalnie .
- Ja mam być spokojny ? Nie będę na nich teraz patrzeć. - I wyszedł a ja razem za nim. Siedział na tarasie na schodach. Tata zawsze mówił, że jak wnuki to tylko jako owoc miłości po ślubie a nie z wpadki. Podałam mu papierosa. Zdziwił się kiedy i ja zapaliłam ale nic nie mówił.
- Też mi się ta Paulina nie podoba. Czuje , że będą z nią problemy-
- Martuś już są. Ja rozumiem wpadli ale miesiąc czy dwa przed ślubem ale nie po 3 miesiącach znajomości. Mam nadzieję, że ty ich błędu nie popełnisz.
- Spokojnke tatko najpierw studia. - I tu pomyślałam o Wojtku. Ciesze się, że Go mam bo to odpowiedzialny mężczyzna . Niedługo Go przedstawię. Może to ten jedyny...
_________
Dobry wieczór ♥
Zostawiam do waszej oceny dziś się nie rozpisuje bo układ chłonny u bydła , koni , psów i kotów mnie zwywa ♥
KOCHAM WETERYNARIE ♥
Miłego wieczoru, Toś ♥
Nieśmiała, ale zwariowana dziewczyna o realistycznym podejściu do życia. kochająca zwierzęta i siatkówkę.
wtorek, 19 kwietnia 2016
ROZDZIAŁ VI
Przyjechałam już do Bielska. Zacznie się teraz taka pięcio tygodniowa przerwa od uniwersytetu. Uwielbiam czas spedzany na zajęciach praktycznych niż na teorii. Czasami wykłady są strasznie nudne, a później trzeba się tego wkuwać. Z Wojtkiem nasza znajomość co raz lepiej rozwija. Teraz ze Skra są w Berlinie i walczą o złoto w Lidze Mistrzów. Mam nadzieję, że przywiozą ten złoty medal. Kiedy spędziłam troche czasu w domu udałam się do pobliskiej stadniny. Moi rodzice mają tam swoją stajnie , gdzie trzymają konie i prywatne i te uczniów rodziców. Stadnine prowadzą na spółkę z naszymi sasiadami . Łącznie mają 50 koni. A tych naszych prywatnych jest 15. Mam swoich 3 ulubionych - Lucyfera wałacha pełnej krwi angielskiej. Hansa - ogiera czystej krwi arabskiej i Leyle - klacz fryzyjską. W teren zawsze jade na każdym , ale najbardziej uwielbian Lucyfera bo ma dostojny charakter. Dziś akurat wyjechałam w teren zaczynając od Leylii a potem kończąc na Lucyferze. Po całej wyprawie wyczyściłam konie i zabrałam się za naukę jazdy konnej młodzieży. Miałam dość fajną grupę. Zmęczona wróciłam do domu . Akurat wrócił mój brat . Igor jest 3 lata starszy ode mnie ale mamy świetny kontakt.
- Cześć gamoniu słyszałem, że masz być świadkówą u Magdy. - Brat radośnie się przywitał
- Hejka frajerze . No mam być a co, zazdrościsz ? - Zaczęłam się z nim sprzeczać.
- Nie mam zazdro bo bym musiał cały czas nadskakiwać nad Kamilem a wiesz, że go nie lubię.
- Wieem i to dobrze. A co u Ciebie i Pauliny ? - Zapytałam , bo jest z nową dziewczyną od kilku miesięcy a ja jej nadal nie poznałam.
- A dziękuję dobrze. W niedziele ma być obiad i właśnie będzie.
- Oo jak fajnie , że w końcu ją poznam. Wiesz co ja lece bo musze telefon wykonać . Bede u siebie jak coś to przyjdź. - Powiedziałam i udałam się na górę do swojego pokoju. Tęskniłam za tym pokojem. Miły granat połączony z szaroścą dawał przyjemny nastrój. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i zadzwoniłam do Wojtka.
- Hej piękna - przywitał się radośnie, a głos Jego sprawił, że zrobiło mi się cieplej.
- Hejka . Jak tam jesteście już ? - Zapytałam .
- Jestem właśnie w pokoju i odpoczywam po podróży. A Ty już w domu czy jeszcze e stajni ?
-Już w domu, ale strasznie długo dziś byłam , bo miałam grupe do nauki jazdy i jeszcze sama byłam w terenie na trzech koniach a zanim je wyczyściłam to sie zeszło.
- To ciekawy miałaś dzień.-
- Bardzo , codziennie tak będzie bo musze przygotować Leyle do zawodów.-
- A kiedy je masz?- Zapytał bardzo ciekawy
- W maju ale zejdzie się trochę. Jeździectwo jest ciężkie a Leyla jest trudnym koniem i trzeba mieć do niej niezłą cierpliwość. - oboje się zaśmialiśmy - W sobotę mecz, jakie nastawienie ? - Zapytałam
- Bojowe , zrobię tak żeby wrócić z medalem ..... Dla Ciebie.... -
- Musisz się bardzo postarać , bo nagroda może być bardzo fajna - zaczęłam Go podkręcać. - I może dostaniesz bardzo dużo-
- To ja jednak bardzo się postaram. - Przez telefon rozmawialiśmy jeszcze dużo czasu.
- Niunia bede kończył bo zaraz wieczorny trening i potem jeszcze Video przed meczem. Zadzwonię potem. Do usłyszenia Piękna - I sie rozłączył. Zaczęłam oglądać telewizję. Akurat leciała Ukryta Prawda. Ten serial jest tak głupi , że aż fajny. Caly wieczór spędziłam przed telewizorem. Kiedy wróciłam z łazienki mialam nie odebrane połączenia od Wojtka. Sama do siebie się uśmiechnęłam. Szybko oddzwoniłam. Rozmawialiśmy prawie do północy.
- Wojtek powinieneś iść spać. Jutro rano masz trening musisz być wyspany i mieć siłę i na trening i na mecz-
- Ty mi dajesz siłę więc więcej nie trzeba. - no rozczulił mnie i to bardzo. -
- Tak tak jasne , a na treningu będziesz ledwo co funkcjonował. Już do spania. - Rozkazałam.
- Dobrze już idę... Śpij dobrze Księżniczko-
- Dobranoc mój Książę - i rozłączył się. On sprawia, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Było już późno po północy. Kiedy do moich drzwi ktoś zapukał. Był to Igor.
Często przychodził do mnie w nocy kiedy chciał porozmawiać.
- Moge ? - Zapytał
- Pewnie, chodź - zaprosiłam Igora.
- Masz kogoś ? Bo przez przypadek usłyszałam twoją rozmowę.
- Tak, spotykam się z takim jednym. - I sie usmiechnełam
- Znam Go ?
- Chyba tak. W sumie w tym mieście to chyba jest znany.
- O to ładnie siostra , ładnie. - widziałam, że coś Go męczy.
- A ciebie co męczy ? Bo tak widać, że to coś poważnego.
- No mam problem. Paulina jest w ciąży. - no to ładnie jeszcze jej nie znam a ma być e naszej rodzinie.
- No to nieźle. To dlatego ten obiad w niedziele? -Zapytałam a on kiwną głową. Widać, żemmęczy Go cała ta sytuacja. Rozmawiałam z bratem aż do rana. Poszłam spać dopiero około 6 rano. Martwiłam się , jak rodzice na to zareagują jak on sobie da rade... Zmęczona zasnęłam....
__________
Dzień dobry wieczór :*
Dziś taki przejściowy. Zostawiam do waszej oceny :* :*
Pozdrawiam , Toś ♥
- Cześć gamoniu słyszałem, że masz być świadkówą u Magdy. - Brat radośnie się przywitał
- Hejka frajerze . No mam być a co, zazdrościsz ? - Zaczęłam się z nim sprzeczać.
- Nie mam zazdro bo bym musiał cały czas nadskakiwać nad Kamilem a wiesz, że go nie lubię.
- Wieem i to dobrze. A co u Ciebie i Pauliny ? - Zapytałam , bo jest z nową dziewczyną od kilku miesięcy a ja jej nadal nie poznałam.
- A dziękuję dobrze. W niedziele ma być obiad i właśnie będzie.
- Oo jak fajnie , że w końcu ją poznam. Wiesz co ja lece bo musze telefon wykonać . Bede u siebie jak coś to przyjdź. - Powiedziałam i udałam się na górę do swojego pokoju. Tęskniłam za tym pokojem. Miły granat połączony z szaroścą dawał przyjemny nastrój. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i zadzwoniłam do Wojtka.
- Hej piękna - przywitał się radośnie, a głos Jego sprawił, że zrobiło mi się cieplej.
- Hejka . Jak tam jesteście już ? - Zapytałam .
- Jestem właśnie w pokoju i odpoczywam po podróży. A Ty już w domu czy jeszcze e stajni ?
-Już w domu, ale strasznie długo dziś byłam , bo miałam grupe do nauki jazdy i jeszcze sama byłam w terenie na trzech koniach a zanim je wyczyściłam to sie zeszło.
- To ciekawy miałaś dzień.-
- Bardzo , codziennie tak będzie bo musze przygotować Leyle do zawodów.-
- A kiedy je masz?- Zapytał bardzo ciekawy
- W maju ale zejdzie się trochę. Jeździectwo jest ciężkie a Leyla jest trudnym koniem i trzeba mieć do niej niezłą cierpliwość. - oboje się zaśmialiśmy - W sobotę mecz, jakie nastawienie ? - Zapytałam
- Bojowe , zrobię tak żeby wrócić z medalem ..... Dla Ciebie.... -
- Musisz się bardzo postarać , bo nagroda może być bardzo fajna - zaczęłam Go podkręcać. - I może dostaniesz bardzo dużo-
- To ja jednak bardzo się postaram. - Przez telefon rozmawialiśmy jeszcze dużo czasu.
- Niunia bede kończył bo zaraz wieczorny trening i potem jeszcze Video przed meczem. Zadzwonię potem. Do usłyszenia Piękna - I sie rozłączył. Zaczęłam oglądać telewizję. Akurat leciała Ukryta Prawda. Ten serial jest tak głupi , że aż fajny. Caly wieczór spędziłam przed telewizorem. Kiedy wróciłam z łazienki mialam nie odebrane połączenia od Wojtka. Sama do siebie się uśmiechnęłam. Szybko oddzwoniłam. Rozmawialiśmy prawie do północy.
- Wojtek powinieneś iść spać. Jutro rano masz trening musisz być wyspany i mieć siłę i na trening i na mecz-
- Ty mi dajesz siłę więc więcej nie trzeba. - no rozczulił mnie i to bardzo. -
- Tak tak jasne , a na treningu będziesz ledwo co funkcjonował. Już do spania. - Rozkazałam.
- Dobrze już idę... Śpij dobrze Księżniczko-
- Dobranoc mój Książę - i rozłączył się. On sprawia, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Było już późno po północy. Kiedy do moich drzwi ktoś zapukał. Był to Igor.
Często przychodził do mnie w nocy kiedy chciał porozmawiać.
- Moge ? - Zapytał
- Pewnie, chodź - zaprosiłam Igora.
- Masz kogoś ? Bo przez przypadek usłyszałam twoją rozmowę.
- Tak, spotykam się z takim jednym. - I sie usmiechnełam
- Znam Go ?
- Chyba tak. W sumie w tym mieście to chyba jest znany.
- O to ładnie siostra , ładnie. - widziałam, że coś Go męczy.
- A ciebie co męczy ? Bo tak widać, że to coś poważnego.
- No mam problem. Paulina jest w ciąży. - no to ładnie jeszcze jej nie znam a ma być e naszej rodzinie.
- No to nieźle. To dlatego ten obiad w niedziele? -Zapytałam a on kiwną głową. Widać, żemmęczy Go cała ta sytuacja. Rozmawiałam z bratem aż do rana. Poszłam spać dopiero około 6 rano. Martwiłam się , jak rodzice na to zareagują jak on sobie da rade... Zmęczona zasnęłam....
__________
Dzień dobry wieczór :*
Dziś taki przejściowy. Zostawiam do waszej oceny :* :*
Pozdrawiam , Toś ♥
Nieśmiała, ale zwariowana dziewczyna o realistycznym podejściu do życia. kochająca zwierzęta i siatkówkę.
sobota, 16 kwietnia 2016
ROZDZIAŁ V
Oddawałam pocałunki z zachłannością... Wojtek błądził swoimi dłomni po moich plecach delikatnie łaskocząć. Było tak cudownie. Sama zabrałam się za odpinanie guzików u koszuli. Wtem wziął On mnie na ręce a ja oplotłam nogami jego biodra. Między pocałunkami zapytał.
-Jesteś tego pewna ? - I spojrzał na mnie, a ja tylko odpowiedziałam kiwnięciem głowy. Kierowaliśmy się do sypialni zdejmując ubrania z siebie. W pewnym momencie poczułam jak kładzie mnie na łóżku i jednym ruchem poczułam Go w sobie. Bylo tak przyjemnie i cudownie. W sypialni roznosiły sie nasze głosy z nutką rozkoszy , gdzie obydwoje szytowaliśmy. Po czym Wojciech opadł na mnie i wtulił się w zagłębie w mojej szyi. Sama do siebie się uśmiechnęłam i wplotłam rece w jego włosy.
-Nie sądzisz, że to wszystko jest takie dziwne? -
-Może i jest ale mnie to się podoba - Odpowiedział i pocałował mnie w czoło.
-No nie powiem fajnie to wszystko a zwłaszcza ta sytuacja sprzed chwili.- I znowu utoneliśmy w pościeli robiąc z niej origamii po raz kolejny oddając się rozkoszy. Około 14 dopiero opuściliśmy moją sypialnie.
-Chodź na obiad do restauracji - zaproponował Wojciech na co się zgodziłam
-Tylko będziesz miał 2 gości a nie jednego - zaśmiałam się kiedy obok mnie Alex.
-Chyba muszę czuć się zazdrosny, że on spędza z Toba więcej czasu -Przybrał minę myśliciela i podszedł do mnie obejmując mnie w pasie.
-Wiesz on jest zawsze ze mną. - Udałam, że Jego słowa w ogóle mnie nie ruszały. Ale batdzo miło, że jest zazdrosny.
- Dobra ale on nie ma choroby lokomocyjnej , bo nie uśmiecha mi się potem czyścić tapicerki .-
- Nie ma spokojnie. My jedynie samochodem podróżujemy.- Wzięłam Alexa kocyk smycz na szelkach i kaganiec. Wyszliśmy z mieszkania i udaliśmy się do samochodu przyjmującego. No nie powiem fajne autko. Pojechaliśmy do mojej ulobionej restauracji , gdzie mogę wchodzić z Alexem. Zamówiliśmy spaghetti z sosem bolońskim. Miło spędziliśmy czas .
-Muszę już lecieć bo mam sporo nauki.
-Tak zwany mordor na weterynarii ?
-Dokładnie ale juz jestem na półmetku wiec niewiele zostajo byle wytrzymać.
- A praktyki kiedy ?
-Za tydzień bede już w Bielsku i troche wonego ale za to tydzień spędzę w stajni.
-Jeździsz konno ? -Zapytał zdziwiony.
- Tak ale rekreacyjne, bo na zawody nie mam czasu chyba, że bardziej wystawy.
-Musisz mnie kiedyś nauczyć. - I oboje się zaśmialiśmy. Wojciech chciał mnie podrzucić do domu , ale spacer z Alexem dobrze mi zrobi. Pozegnaliśmi sie buziakiem i ruszyłam w swoją stronę a Wojtek w stronę Bielska. Wracając zobaczyłam, że pod moją klatką stoją rodzice. Bardzo się ucieszyłam. Przywitałam się i weszliśmy do mieszkania.
-Tak się ciesze, że przyjechaliście - Powiedziałam radośnie.
-Też się cieszymy, że w końcu Cię widzimy. Taka promienna jesteś. -
-Wiesz wiosna idzie i dlatego. - oznajmiłam mamie.
-My w sumie tak przypadkiem bo do Szczecina jedziemy do Cioci Danki . Urodziny jutro ma i imprezę robi, a że dawno się z nią nie widzieliśmy to właśnie jedziemy. -Tata mnie poinformował.
-To pozdrowienia dla całej rodziny ode mnie. I najlepsze życzenia dla Cioci. - Rodzice powiedzieli ze 3 godziny. Razem zjedliśmy kolacje. Oni idali sie w podróż na północ a ja w podróż do nauki. Dostałam jeszcze wiadomość od Wojtka z informacją, że dojechał do domu i życzył mi miłej nauki. Uśmiechnęłam się i oddala się w ręce nauki. Zmęczona już poszłam spać nad ranem....
__________
Hejka :* Miał być w tygodniu ale weny zabrakło. Ogólnie rozdział średni.
Bardzo mi smutno, że ani jednego komentarza pod IV rozdziałem ale mam nadzieje, że tutaj sie pojawi , bo komentarze bardzo motywują.
Do następnego :*
Toś ♥
-Jesteś tego pewna ? - I spojrzał na mnie, a ja tylko odpowiedziałam kiwnięciem głowy. Kierowaliśmy się do sypialni zdejmując ubrania z siebie. W pewnym momencie poczułam jak kładzie mnie na łóżku i jednym ruchem poczułam Go w sobie. Bylo tak przyjemnie i cudownie. W sypialni roznosiły sie nasze głosy z nutką rozkoszy , gdzie obydwoje szytowaliśmy. Po czym Wojciech opadł na mnie i wtulił się w zagłębie w mojej szyi. Sama do siebie się uśmiechnęłam i wplotłam rece w jego włosy.
-Nie sądzisz, że to wszystko jest takie dziwne? -
-Może i jest ale mnie to się podoba - Odpowiedział i pocałował mnie w czoło.
-No nie powiem fajnie to wszystko a zwłaszcza ta sytuacja sprzed chwili.- I znowu utoneliśmy w pościeli robiąc z niej origamii po raz kolejny oddając się rozkoszy. Około 14 dopiero opuściliśmy moją sypialnie.
-Chodź na obiad do restauracji - zaproponował Wojciech na co się zgodziłam
-Tylko będziesz miał 2 gości a nie jednego - zaśmiałam się kiedy obok mnie Alex.
-Chyba muszę czuć się zazdrosny, że on spędza z Toba więcej czasu -Przybrał minę myśliciela i podszedł do mnie obejmując mnie w pasie.
-Wiesz on jest zawsze ze mną. - Udałam, że Jego słowa w ogóle mnie nie ruszały. Ale batdzo miło, że jest zazdrosny.
- Dobra ale on nie ma choroby lokomocyjnej , bo nie uśmiecha mi się potem czyścić tapicerki .-
- Nie ma spokojnie. My jedynie samochodem podróżujemy.- Wzięłam Alexa kocyk smycz na szelkach i kaganiec. Wyszliśmy z mieszkania i udaliśmy się do samochodu przyjmującego. No nie powiem fajne autko. Pojechaliśmy do mojej ulobionej restauracji , gdzie mogę wchodzić z Alexem. Zamówiliśmy spaghetti z sosem bolońskim. Miło spędziliśmy czas .
-Muszę już lecieć bo mam sporo nauki.
-Tak zwany mordor na weterynarii ?
-Dokładnie ale juz jestem na półmetku wiec niewiele zostajo byle wytrzymać.
- A praktyki kiedy ?
-Za tydzień bede już w Bielsku i troche wonego ale za to tydzień spędzę w stajni.
-Jeździsz konno ? -Zapytał zdziwiony.
- Tak ale rekreacyjne, bo na zawody nie mam czasu chyba, że bardziej wystawy.
-Musisz mnie kiedyś nauczyć. - I oboje się zaśmialiśmy. Wojciech chciał mnie podrzucić do domu , ale spacer z Alexem dobrze mi zrobi. Pozegnaliśmi sie buziakiem i ruszyłam w swoją stronę a Wojtek w stronę Bielska. Wracając zobaczyłam, że pod moją klatką stoją rodzice. Bardzo się ucieszyłam. Przywitałam się i weszliśmy do mieszkania.
-Tak się ciesze, że przyjechaliście - Powiedziałam radośnie.
-Też się cieszymy, że w końcu Cię widzimy. Taka promienna jesteś. -
-Wiesz wiosna idzie i dlatego. - oznajmiłam mamie.
-My w sumie tak przypadkiem bo do Szczecina jedziemy do Cioci Danki . Urodziny jutro ma i imprezę robi, a że dawno się z nią nie widzieliśmy to właśnie jedziemy. -Tata mnie poinformował.
-To pozdrowienia dla całej rodziny ode mnie. I najlepsze życzenia dla Cioci. - Rodzice powiedzieli ze 3 godziny. Razem zjedliśmy kolacje. Oni idali sie w podróż na północ a ja w podróż do nauki. Dostałam jeszcze wiadomość od Wojtka z informacją, że dojechał do domu i życzył mi miłej nauki. Uśmiechnęłam się i oddala się w ręce nauki. Zmęczona już poszłam spać nad ranem....
__________
Hejka :* Miał być w tygodniu ale weny zabrakło. Ogólnie rozdział średni.
Bardzo mi smutno, że ani jednego komentarza pod IV rozdziałem ale mam nadzieje, że tutaj sie pojawi , bo komentarze bardzo motywują.
Do następnego :*
Toś ♥
Nieśmiała, ale zwariowana dziewczyna o realistycznym podejściu do życia. kochająca zwierzęta i siatkówkę.
niedziela, 10 kwietnia 2016
ROZDZIAŁ IV
Ktoś uporczywie dobijał się do mnie. No pięknie , jest godzina 8.38 a dzwoniła mama . Zaspana odebrałam telefon.
- Dzień dobry Martunia , co tam u Ciebie ? -Mama radośnie się przywitała. Kocham w niej tą bezgraniczną radość kiedy ze mną rozmawia.
-Dzień dobry Mamuś - powiedziałam ziewając - Co tam u Was ?
- A wszystko dobrze . Wiesz, że Magda wychodzi za mąż ?
-Właśnie wiem i nawet prosiła mnie bym świadkową została.
-To fajnie. Kiedy przyjedziesz tak dawno sie nje widziałyśmy. -Mama posmutniała.
-A wiesz jakoś za 2 tygodnie , bo będę miała praktyki i od razu na święta zostane.
- Jak dobrze, że bedziesz w domu dłużej niż 3 dni -Obie sie zaśmiałyśmy.- Wiesz Marta ja musze kończyć bo do pracy idę, Trzymaj się .
- Pozdrów tatę . Pa mamuś. - Zakończyłam rozmowę z rodzicielką. Tęsknię za domem i rodzicami , ale trzeba sobie życie ułożyć. Od małego wiedziałam, że pójdę na studia weterynaryjne. Po części marzenie się spełniło i byle skończyć je z dobrym wynikiem i tytułem. Wstałam i spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak jakieś zombie. Nauka po nocsch mnie wykańcza ale dam rade. Ogarnęłam sie u udałam na mini zakupy, bo w lodówce lekkie pustki. Zabrałam ze sobą Alexa. W sklepie kupiłam potrzebne produkty i wróciłam do domu. Na klatce schodowej zobaczyłam kosz pełen czerwonych róż. W duchu sie uśmiechnełam ale zastanawiało mnie od kogo to było. Wzięłam kwiaty i weszłam do mieszkania. Postawiłam kwiaty w salonie na półce koło telewizora. Wypakowałam zakupy i wstawiam wodę na kawę. Kiedy smażyłam jajecznice ktoś zadzwonił dzwonkiem. Przez wizjer zobaczyłam Jego. Trochę się speszyłam ale też i ucieszyłam.
- Dzień dobry Martuś - Przywitał się radośnie całując mnie w policzek.
- Dzień dobry . Wchodź . - Zaprosiłam Go ale poczułam zapach spalenizny. - O kuurdeee - i pobiegłam czym prędzej do kuchni. Z hajeczicy zostala czarna papka i cała kuchnia w dymie. Otworzyłam okno a moje niedoszłe śniadanie wyrzuciłam do kosza.
- O to ja ci pokaże co potrafię zrobić na śniadanie. Usiądź sobie i podziwiaj co tworzy szefkuchni. -Zaśmiał się Wojtek. Podziwiałam jego umięśnione plecy , mimo ze miał koszulke to wszystko idealnie sie odznaczało. Nie wiem co mna kierowało ale ciągnęło mnie do niego i to bardzo. Był tak idealny dla mnie, mimo że Go w ogóle nie znałam to zdawałoby się, że znam Go całe życie. Nie mogłam wytrzymać i podeszłam do niego i przytuliłam się do Jego pleców . Tak cudownie pachnie. Odwrócił się do mnie i tulił mnie sam do swojej klatki piersiowej. Było tak idealnie. Twarz swoją zatopił w moich czarnych włosach. Upajałam się chwilą.
- Co Ty ze mną robisz, że nie moge się tobie oprzeć. Zwykłe gesty a ja nie moge się powstrzymać żeby Cię przytulić. -Zaczęłam . - Nie znam cie w ogóle a wydaje mi się , że znam cię całą wieczność.
- Nigdy nie sądziłem, że jakaś kobieta tak szybko zawróci mi w głowę. Jestem tobą tak zauroczony, że wczoraj nawet nie pojechałem do domu. Cała noc spędziłem w samochodzie, żeby rano u ciebie się pojawić.
-To te róże to twoja sprawa ? -zapytałam unosząc jedną brew.
-Tak, to moja sprawa - powiedział uradowany -A teraz wbacz muszę śniadanko dokończyć. - Pocałował mnie czule w usta i odwrócił się kończąc śniadanie.
-Smacznego - Powiedział i podał naleśniki z czekolada i z serkiem waniliowym.
-Takich naleśników to dawno nie jadłam. Bardzo dobre i dziękuję bardzo , ale jednak to ja powinnam zrobić . -Trochę głupio mi było, że to on robił w moim domu śniadanie.
-Jasne jasne , postaram się , żeby zawsze tak było. - I znowu mnie pocałował . Z taka namiętnością i czułością. Co raz bardziej on mnienw sobie rozkochiwał. Tak zakochałam się. W nim , zbyt szybko ale taka więź takie ciągnięcie jednego do drugiego jest. Może warto spróbować. Odwzajemniałam pocałunek z zachłannościa...
______
Dzień dobry w niedziele :*
Miał być w piątek ale biologia rozszerzona na to nie pozwoliła, a w sobotę jak to w sobotę spotkania z przyjaciółmi.
Akcja sie rozwija. Bedzie ciekawe jak na razie sielankowo i słodko, aż chyba za bardzo.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
Toś ♥
- Dzień dobry Martunia , co tam u Ciebie ? -Mama radośnie się przywitała. Kocham w niej tą bezgraniczną radość kiedy ze mną rozmawia.
-Dzień dobry Mamuś - powiedziałam ziewając - Co tam u Was ?
- A wszystko dobrze . Wiesz, że Magda wychodzi za mąż ?
-Właśnie wiem i nawet prosiła mnie bym świadkową została.
-To fajnie. Kiedy przyjedziesz tak dawno sie nje widziałyśmy. -Mama posmutniała.
-A wiesz jakoś za 2 tygodnie , bo będę miała praktyki i od razu na święta zostane.
- Jak dobrze, że bedziesz w domu dłużej niż 3 dni -Obie sie zaśmiałyśmy.- Wiesz Marta ja musze kończyć bo do pracy idę, Trzymaj się .
- Pozdrów tatę . Pa mamuś. - Zakończyłam rozmowę z rodzicielką. Tęsknię za domem i rodzicami , ale trzeba sobie życie ułożyć. Od małego wiedziałam, że pójdę na studia weterynaryjne. Po części marzenie się spełniło i byle skończyć je z dobrym wynikiem i tytułem. Wstałam i spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak jakieś zombie. Nauka po nocsch mnie wykańcza ale dam rade. Ogarnęłam sie u udałam na mini zakupy, bo w lodówce lekkie pustki. Zabrałam ze sobą Alexa. W sklepie kupiłam potrzebne produkty i wróciłam do domu. Na klatce schodowej zobaczyłam kosz pełen czerwonych róż. W duchu sie uśmiechnełam ale zastanawiało mnie od kogo to było. Wzięłam kwiaty i weszłam do mieszkania. Postawiłam kwiaty w salonie na półce koło telewizora. Wypakowałam zakupy i wstawiam wodę na kawę. Kiedy smażyłam jajecznice ktoś zadzwonił dzwonkiem. Przez wizjer zobaczyłam Jego. Trochę się speszyłam ale też i ucieszyłam.
- Dzień dobry Martuś - Przywitał się radośnie całując mnie w policzek.
- Dzień dobry . Wchodź . - Zaprosiłam Go ale poczułam zapach spalenizny. - O kuurdeee - i pobiegłam czym prędzej do kuchni. Z hajeczicy zostala czarna papka i cała kuchnia w dymie. Otworzyłam okno a moje niedoszłe śniadanie wyrzuciłam do kosza.
- O to ja ci pokaże co potrafię zrobić na śniadanie. Usiądź sobie i podziwiaj co tworzy szefkuchni. -Zaśmiał się Wojtek. Podziwiałam jego umięśnione plecy , mimo ze miał koszulke to wszystko idealnie sie odznaczało. Nie wiem co mna kierowało ale ciągnęło mnie do niego i to bardzo. Był tak idealny dla mnie, mimo że Go w ogóle nie znałam to zdawałoby się, że znam Go całe życie. Nie mogłam wytrzymać i podeszłam do niego i przytuliłam się do Jego pleców . Tak cudownie pachnie. Odwrócił się do mnie i tulił mnie sam do swojej klatki piersiowej. Było tak idealnie. Twarz swoją zatopił w moich czarnych włosach. Upajałam się chwilą.
- Co Ty ze mną robisz, że nie moge się tobie oprzeć. Zwykłe gesty a ja nie moge się powstrzymać żeby Cię przytulić. -Zaczęłam . - Nie znam cie w ogóle a wydaje mi się , że znam cię całą wieczność.
- Nigdy nie sądziłem, że jakaś kobieta tak szybko zawróci mi w głowę. Jestem tobą tak zauroczony, że wczoraj nawet nie pojechałem do domu. Cała noc spędziłem w samochodzie, żeby rano u ciebie się pojawić.
-To te róże to twoja sprawa ? -zapytałam unosząc jedną brew.
-Tak, to moja sprawa - powiedział uradowany -A teraz wbacz muszę śniadanko dokończyć. - Pocałował mnie czule w usta i odwrócił się kończąc śniadanie.
-Smacznego - Powiedział i podał naleśniki z czekolada i z serkiem waniliowym.
-Takich naleśników to dawno nie jadłam. Bardzo dobre i dziękuję bardzo , ale jednak to ja powinnam zrobić . -Trochę głupio mi było, że to on robił w moim domu śniadanie.
-Jasne jasne , postaram się , żeby zawsze tak było. - I znowu mnie pocałował . Z taka namiętnością i czułością. Co raz bardziej on mnienw sobie rozkochiwał. Tak zakochałam się. W nim , zbyt szybko ale taka więź takie ciągnięcie jednego do drugiego jest. Może warto spróbować. Odwzajemniałam pocałunek z zachłannościa...
______
Dzień dobry w niedziele :*
Miał być w piątek ale biologia rozszerzona na to nie pozwoliła, a w sobotę jak to w sobotę spotkania z przyjaciółmi.
Akcja sie rozwija. Bedzie ciekawe jak na razie sielankowo i słodko, aż chyba za bardzo.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
Toś ♥
Nieśmiała, ale zwariowana dziewczyna o realistycznym podejściu do życia. kochająca zwierzęta i siatkówkę.
poniedziałek, 4 kwietnia 2016
ROZDZIAŁ III
Wróciłam do Wrocławia. Znowu studia ale cóż zachciało się medycyny weterynaryjnej to uczyć się trzeba. Dziś na szczęście miałam jedynie przeprowadzić badania w stadninie koni na obrzeżach miasta pod uwagą mojego doktora.
-Co jak co ale koni to jakoś nie lubię badać. .. - zaczęła Iza , moja dobra znajoma ze studiów.
- Nie są złe, trzeba mieć do koni podejście i nie dać się rządzić przez konia -Oznajmił Łukasz , nasz hodowca. Badania poszły dość szybko i bez żadnych problemów. Po badaniach mieliśmy okazję pojeździć konno. Jak zwykle udałam sie w teren na Diamencie. Po godzinnej jeździe doprowadziłam Diamenta do boksu i wróciłam do swojego mieszkania. Jak zwykle przywitał mnie Alex skacząc na mnie. Zjadłam obiad i wybrałam się na spacer wyprowadzić Alexa. Zauważyłam Jego twarz , ale myślałam , że się mylę.
-Dzień dobry Martuś - Tak to imię powiedział seksownie , aż rumieniec na twarz mi wskoczył.
-Hej - Odpowiedziałam nieśmiało -Co Ty we Wrocku robisz ?
-A wracam do domu na kilka dni , bo mamy wolne a dawno z rodziną się nie widziałem - Mówił z taką czułością o rodzinie -
-To może skoczymy na kawę ? Tylko ze znowu Alexa musze odprowadzić -Uśmiechnęłam sie.
-Pewnie- odpowiedział mi uśmiechem , który powalił mnie z nóg. Szliśmy cicho , żadne sie nie odzywało. Doszliśmy do mojego bloku, weszliśmy do klatki . Głupio mi było , kiedy już zdjełam Alexowi szelki i nie wiedziałam co zrobić. Przy nim jakoś czas sie zatrzymywał. Było tak przyjemnie kiedy był obok. Booże chyba sie zakochałam w mężczyźnie , którego w ogóle nie znam.
-Dobra to już zostaniemy u mnie , zdejmuj kurtkę a ja pójdę do kuchni. - jakoś nie mogę przy nim normalnie funkcjonować. Wstawiłam wodę i usiadłam na parapecie.
-Masz bardzo ładne i przytulne mieszkanie. Dużo zdjęć masz w korytarzu.
-Dziękuję , staram sie jak mogę aby to jakos wyglądało. A uwielbiam jak sa zdjecia na ścianach , bo to nam przypomina o waznych osobach , wyjazdach czy chwil , które byly wyjątkowe. -Spojrzałam na Niego . Patrzył sie takim miłym wzrokiem . Te brązowe oczy mnie hipnotyzowały.
-Jesteś z Bielska i ja Cie nigdy nie widziałem , to jest tak dziwne. - Zaczął
-Od kiedy mieszkam we Wrocku to rzadko jestem w Bielsku. Jedynie kiedy sa wakacje ale to wtedy pracuje w przychodni weterynaryjnej. Wlasnie przed swietami jade na trzy tygodnie bo muszę praktyki zaliczyć.
- O może Cie spotkam znowu. Bo gdzie Ty tam ja ... -Powiedział to z taką czułością
- Może to przeznaczenie? - Nie sądziłam, że powiedziałam to na głos a On tylko sie uśmiechnął takim uśmiechem , który był zarezerwowany tylko dla mnie .
- A wierzysz w przeznaczenie ? - Podszedł do mnie i położył swoje dłonie na parapecie obok moich ud. Oddech wyraźnie mi przyśpieszył. Spojrzałam w Jego oczy i zobaczyłam tam takie iskierki. Przybliżył swoją twarz do mojej na taką odległość, że czułam jego przyśpieszony oddech. I Jego usta odnalazły moje. Całował delikatnie jakby czegoś się obawiał. Ale kiedy nie stawiałam oporu położył swoje dłonie na moich udach, a później przeniósł na kanapę w salonie. Pocałunek był tak delikatny a zarazem taki czuły. Kiedy już zabierał się za zdjęcie mojej koszulki ktoś dzwonił dzwonkiem do drzwi ,a Alex zaczął szczekać. Oderwaliśmy się od siebie i patrzyliśmy w oczy. On się uśmiechnął i pocałował w czoło. Wstałam poprawiłam się i poszłam zobaczyć kto się dobija. Przez wizjer zobaczylam Łukasza , zapomniałam o tym, że mieliśmy robić notatki i prezentacje z chorób koni.
-Hej - przywitał sie radośnie i pocałował mnie w policzek. Widziałam, że Wojtek miał dziwną minę. Czyżby zazdrosny ? W sumie to nawet słodkie.
-Wojtek to jest Łukasz, mój kolega ze studiów. - Przedstawiłam Łukasza -Łukasz to jest Wojtek mój przyjaciel -Chłopaki podali sobie dłoń. Zobaczyłam, że Wojtek był dumny z tego jak Go przedstawiłam .
- To ja będę leciał bo widzę , że macie dużo pracy i nauki. - Skierował się do drzwi, założył kurtkę i buty - Cześć Mała - Na pożegnanie pocałował mnie w usta. - Na razie Łukasz -Krzyknął i wyszedł.
-Dobra chcesz kawy ? - Zapytałam Łukasza.
-Jasne , to ja juz zacznę robić prezentacje - wyszłam do kuchni zaparzyć kawy , wróciłam z dwoma kubkami. Do późnej nocy siedzieliśmy i omawialiśmy choroby koni. W pewnym momencie poczułam, że mój telefon zawibrował. Zobaczyłam wiadomość od nieznanego numeru .
"Słodkich snów , dobranoc :* Wojtek."
Sama do siebie sie uśmiechnęłam i szybko odpisałam , tylko skąd on miał mój numer ? A pewnie jak Łukasz przyszedł to wziął moj telefon . Łukasz życzył mi dobrej nocy i sam udał się do swojego mieszkania. Wyprowadziłam keszcze Alexa i kiedy wróciłam zmyłam makijaż i wzięłam szybki prysznic. Cały czas w głowie siedział mi ten pocałunek. A gdyby Łukasz nie przyszedł ppewnie wylądowalibyśmy w sypialni. Ciekawe co dalej bedzie . Czy coś z tego będzie , czy tylko chwilowe zauroczenie a może jedynie potrzeba bliskości drugiej osoby? Z głową pełną myśli zasnęłam...
_________
Uhuhuuu ♥
Dzieje się , tyle powiem :* Akcja co raz bardziej się rozwija ;)
Mam nadzieję , że komuś się spodoba ;)
Całuje, Toś ♥
-Co jak co ale koni to jakoś nie lubię badać. .. - zaczęła Iza , moja dobra znajoma ze studiów.
- Nie są złe, trzeba mieć do koni podejście i nie dać się rządzić przez konia -Oznajmił Łukasz , nasz hodowca. Badania poszły dość szybko i bez żadnych problemów. Po badaniach mieliśmy okazję pojeździć konno. Jak zwykle udałam sie w teren na Diamencie. Po godzinnej jeździe doprowadziłam Diamenta do boksu i wróciłam do swojego mieszkania. Jak zwykle przywitał mnie Alex skacząc na mnie. Zjadłam obiad i wybrałam się na spacer wyprowadzić Alexa. Zauważyłam Jego twarz , ale myślałam , że się mylę.
-Dzień dobry Martuś - Tak to imię powiedział seksownie , aż rumieniec na twarz mi wskoczył.
-Hej - Odpowiedziałam nieśmiało -Co Ty we Wrocku robisz ?
-A wracam do domu na kilka dni , bo mamy wolne a dawno z rodziną się nie widziałem - Mówił z taką czułością o rodzinie -
-To może skoczymy na kawę ? Tylko ze znowu Alexa musze odprowadzić -Uśmiechnęłam sie.
-Pewnie- odpowiedział mi uśmiechem , który powalił mnie z nóg. Szliśmy cicho , żadne sie nie odzywało. Doszliśmy do mojego bloku, weszliśmy do klatki . Głupio mi było , kiedy już zdjełam Alexowi szelki i nie wiedziałam co zrobić. Przy nim jakoś czas sie zatrzymywał. Było tak przyjemnie kiedy był obok. Booże chyba sie zakochałam w mężczyźnie , którego w ogóle nie znam.
-Dobra to już zostaniemy u mnie , zdejmuj kurtkę a ja pójdę do kuchni. - jakoś nie mogę przy nim normalnie funkcjonować. Wstawiłam wodę i usiadłam na parapecie.
-Masz bardzo ładne i przytulne mieszkanie. Dużo zdjęć masz w korytarzu.
-Dziękuję , staram sie jak mogę aby to jakos wyglądało. A uwielbiam jak sa zdjecia na ścianach , bo to nam przypomina o waznych osobach , wyjazdach czy chwil , które byly wyjątkowe. -Spojrzałam na Niego . Patrzył sie takim miłym wzrokiem . Te brązowe oczy mnie hipnotyzowały.
-Jesteś z Bielska i ja Cie nigdy nie widziałem , to jest tak dziwne. - Zaczął
-Od kiedy mieszkam we Wrocku to rzadko jestem w Bielsku. Jedynie kiedy sa wakacje ale to wtedy pracuje w przychodni weterynaryjnej. Wlasnie przed swietami jade na trzy tygodnie bo muszę praktyki zaliczyć.
- O może Cie spotkam znowu. Bo gdzie Ty tam ja ... -Powiedział to z taką czułością
- Może to przeznaczenie? - Nie sądziłam, że powiedziałam to na głos a On tylko sie uśmiechnął takim uśmiechem , który był zarezerwowany tylko dla mnie .
- A wierzysz w przeznaczenie ? - Podszedł do mnie i położył swoje dłonie na parapecie obok moich ud. Oddech wyraźnie mi przyśpieszył. Spojrzałam w Jego oczy i zobaczyłam tam takie iskierki. Przybliżył swoją twarz do mojej na taką odległość, że czułam jego przyśpieszony oddech. I Jego usta odnalazły moje. Całował delikatnie jakby czegoś się obawiał. Ale kiedy nie stawiałam oporu położył swoje dłonie na moich udach, a później przeniósł na kanapę w salonie. Pocałunek był tak delikatny a zarazem taki czuły. Kiedy już zabierał się za zdjęcie mojej koszulki ktoś dzwonił dzwonkiem do drzwi ,a Alex zaczął szczekać. Oderwaliśmy się od siebie i patrzyliśmy w oczy. On się uśmiechnął i pocałował w czoło. Wstałam poprawiłam się i poszłam zobaczyć kto się dobija. Przez wizjer zobaczylam Łukasza , zapomniałam o tym, że mieliśmy robić notatki i prezentacje z chorób koni.
-Hej - przywitał sie radośnie i pocałował mnie w policzek. Widziałam, że Wojtek miał dziwną minę. Czyżby zazdrosny ? W sumie to nawet słodkie.
-Wojtek to jest Łukasz, mój kolega ze studiów. - Przedstawiłam Łukasza -Łukasz to jest Wojtek mój przyjaciel -Chłopaki podali sobie dłoń. Zobaczyłam, że Wojtek był dumny z tego jak Go przedstawiłam .
- To ja będę leciał bo widzę , że macie dużo pracy i nauki. - Skierował się do drzwi, założył kurtkę i buty - Cześć Mała - Na pożegnanie pocałował mnie w usta. - Na razie Łukasz -Krzyknął i wyszedł.
-Dobra chcesz kawy ? - Zapytałam Łukasza.
-Jasne , to ja juz zacznę robić prezentacje - wyszłam do kuchni zaparzyć kawy , wróciłam z dwoma kubkami. Do późnej nocy siedzieliśmy i omawialiśmy choroby koni. W pewnym momencie poczułam, że mój telefon zawibrował. Zobaczyłam wiadomość od nieznanego numeru .
"Słodkich snów , dobranoc :* Wojtek."
Sama do siebie sie uśmiechnęłam i szybko odpisałam , tylko skąd on miał mój numer ? A pewnie jak Łukasz przyszedł to wziął moj telefon . Łukasz życzył mi dobrej nocy i sam udał się do swojego mieszkania. Wyprowadziłam keszcze Alexa i kiedy wróciłam zmyłam makijaż i wzięłam szybki prysznic. Cały czas w głowie siedział mi ten pocałunek. A gdyby Łukasz nie przyszedł ppewnie wylądowalibyśmy w sypialni. Ciekawe co dalej bedzie . Czy coś z tego będzie , czy tylko chwilowe zauroczenie a może jedynie potrzeba bliskości drugiej osoby? Z głową pełną myśli zasnęłam...
_________
Uhuhuuu ♥
Dzieje się , tyle powiem :* Akcja co raz bardziej się rozwija ;)
Mam nadzieję , że komuś się spodoba ;)
Całuje, Toś ♥
Nieśmiała, ale zwariowana dziewczyna o realistycznym podejściu do życia. kochająca zwierzęta i siatkówkę.
piątek, 1 kwietnia 2016
ROZDZIAŁ II
Obudził mnie jak zwykle Alex ze swoja potrzebą wyjścia na spacer. Standardowo udałam sie w stronę parku. Jak na luty to pogoda była słoneczna. Słońce odbijało sie od śniegu , przez co strasznie raziło w oczy. Założyłam swoje ulubione okulary słoneczne i przeszłam sie z Alexem po parku. Po chwili poczułam jak śnieg rozbija sie na mojej głowie.
-Nosz kurwa mać! - Odwróciłam się i wtedy zobaczyłam znowu Jego. Cała złość jakoś przeszła, ale z drugiej strony przypomniała mi się sytuacja jak to wczoraj pięknie uciekłam..
-Dzień dobry Martuś ! - Cały wesoły zaistniałą sytuacją przywitał się ze mną. -Nieładnie tak przeklinać tak pięknej kobiecie. -No fajnie , jeszcze mnie poucza.
-Ohh. Gdyby nie Ty to bym nic takiego nie powiedziała. -Nie byłam zła, ale ze mna się nie zadziera.
-Dobrze, przepraszam. Wiec może znowu kawa ? Muszę Cie przeprosić za to co zrobiłem -Zaproponował.
-Dobrze ale chodź do mieszkania mojej kuzynki , bo Alex nie bedzie czekał na nas przed kawiarnią.
-Ale ona nie będzie zła ? -Zaczął się przejmować Włodi - Bo tak gości sprowadzać do jej mieszkania .
-Spokojnie , wróci dopiero na 17. - I takim sposobem właśnie zaprosiłam Go do mieszkania mojej kuzynki. Wracając cały czas się smialiśmy. Z perspektywy osoby patrzącej na nas z boku , wydawać się mogło , że znamy się od dawna i jesteśmy albo parą albo dobrymi przyjaciółmi.
-A tak w ogóle to skąd jesteś ? -Zapytał Wojtek kiedy wstawiałam wodę na kawę.
-Jestem z Bielska a studiuję we Wrocławiu - Odpowiedziałam odwracając sie twarzą do niego.
-To co Ty robisz w Łodzi ? - Bardzo zdziwiony był tą informacją.
-Magda przeprowadziła sie tutaj kiedy zaczęła prace z modelingiem i co jakiś czas ją odwiedzam, a że teraz jestem juz po egzaminach i praktykach to mam trochę wolnego.
-To co studiujesz ?
-Weterynarie. -Bardzo sie zdziwił moja odpowiedzią. - Ile Ci cukru wsypać ? -Zapytałam koedy już woda sie zanotowała i zalałam kawę.
-Dwie łyżeczki. A masz moze mleko ?
-Kawa bez mleka to nie kawa . Pewie, że jest. - Oboje się za smialiśmy Wojciech opowiadał jak to mu bylo w Austrii i kiedy dostał ofertę z Bełchatowa. Mówił o Bielsku, że dużo czasu spędzał na Błoniach. Tak sie rozgadał , że nawet nie zauważył, że jego telefon dzwoni.
-Wojtek , telefon Ci dzwoni -Oznajmiłam mu
- Ooo faaaak ! Jak ja mam niedługo mecz. Martuś musze lecieć , do zobaczenia na meczu i dziękuję za kawę. -Mówił zakładając kurtkę i buty. - Pa Mała -i tak jak gdyby nigdy nic pocałował mnie na pożegnanie w policzek. Mega miłe to było i fajne. Włożyłam kubki do zmywarki i wyczekiwałam na Magde i Kamila. Na szczęście wrócili i czekalam gotowa do wyjścia ma mecz. Standardowo koszulka i NIKON zabrany.
Skra wygrała, szybki mecz , na którym zrobiłam dużo zdjęć . Jeszcze razem z Magdą poszliśmy na płytę bo okazało się , że byl tam jej znajomy fotograf.
-I jak się podobało ? -Nie wiadomo skąd pojawił sie obok Wojtek.
-Aa dobrze. Ważne, że wygrana. Gratuluję - podałam Jemu rękę .
-Przepraszam ale musze już lecieć . Pa Mała.- Jasne "Mała" mam 175 wzrostu , ale przy nim to i tak mało. Razem z Magdą i Kamilem wróciliśmy do mieszkania . Ja od razu udałam się wyprowadzić Alexa. Kiedy wróciłam do domu skierowałam sie pod prysznic i poszłam spać myśląc o Wojciechu....
_________
Beng Beng Beng
Jest i drugi , tak średnio mi się podoba ale ważne, że jest. Mam nadzieje, że komuś przypadnie do gustu.
MAM PROŚBĘ ♥
Jeżeli to czytasz to skomentuj, zostaw po sobie znak , że coś co robie robi na kimś wrażenie.
KOMENTARZ = MOTYWACJA
Pozdrawiam z niemieckiego , Toś ♥
-Nosz kurwa mać! - Odwróciłam się i wtedy zobaczyłam znowu Jego. Cała złość jakoś przeszła, ale z drugiej strony przypomniała mi się sytuacja jak to wczoraj pięknie uciekłam..
-Dzień dobry Martuś ! - Cały wesoły zaistniałą sytuacją przywitał się ze mną. -Nieładnie tak przeklinać tak pięknej kobiecie. -No fajnie , jeszcze mnie poucza.
-Ohh. Gdyby nie Ty to bym nic takiego nie powiedziała. -Nie byłam zła, ale ze mna się nie zadziera.
-Dobrze, przepraszam. Wiec może znowu kawa ? Muszę Cie przeprosić za to co zrobiłem -Zaproponował.
-Dobrze ale chodź do mieszkania mojej kuzynki , bo Alex nie bedzie czekał na nas przed kawiarnią.
-Ale ona nie będzie zła ? -Zaczął się przejmować Włodi - Bo tak gości sprowadzać do jej mieszkania .
-Spokojnie , wróci dopiero na 17. - I takim sposobem właśnie zaprosiłam Go do mieszkania mojej kuzynki. Wracając cały czas się smialiśmy. Z perspektywy osoby patrzącej na nas z boku , wydawać się mogło , że znamy się od dawna i jesteśmy albo parą albo dobrymi przyjaciółmi.
-A tak w ogóle to skąd jesteś ? -Zapytał Wojtek kiedy wstawiałam wodę na kawę.
-Jestem z Bielska a studiuję we Wrocławiu - Odpowiedziałam odwracając sie twarzą do niego.
-To co Ty robisz w Łodzi ? - Bardzo zdziwiony był tą informacją.
-Magda przeprowadziła sie tutaj kiedy zaczęła prace z modelingiem i co jakiś czas ją odwiedzam, a że teraz jestem juz po egzaminach i praktykach to mam trochę wolnego.
-To co studiujesz ?
-Weterynarie. -Bardzo sie zdziwił moja odpowiedzią. - Ile Ci cukru wsypać ? -Zapytałam koedy już woda sie zanotowała i zalałam kawę.
-Dwie łyżeczki. A masz moze mleko ?
-Kawa bez mleka to nie kawa . Pewie, że jest. - Oboje się za smialiśmy Wojciech opowiadał jak to mu bylo w Austrii i kiedy dostał ofertę z Bełchatowa. Mówił o Bielsku, że dużo czasu spędzał na Błoniach. Tak sie rozgadał , że nawet nie zauważył, że jego telefon dzwoni.
-Wojtek , telefon Ci dzwoni -Oznajmiłam mu
- Ooo faaaak ! Jak ja mam niedługo mecz. Martuś musze lecieć , do zobaczenia na meczu i dziękuję za kawę. -Mówił zakładając kurtkę i buty. - Pa Mała -i tak jak gdyby nigdy nic pocałował mnie na pożegnanie w policzek. Mega miłe to było i fajne. Włożyłam kubki do zmywarki i wyczekiwałam na Magde i Kamila. Na szczęście wrócili i czekalam gotowa do wyjścia ma mecz. Standardowo koszulka i NIKON zabrany.
Skra wygrała, szybki mecz , na którym zrobiłam dużo zdjęć . Jeszcze razem z Magdą poszliśmy na płytę bo okazało się , że byl tam jej znajomy fotograf.
-I jak się podobało ? -Nie wiadomo skąd pojawił sie obok Wojtek.
-Aa dobrze. Ważne, że wygrana. Gratuluję - podałam Jemu rękę .
-Przepraszam ale musze już lecieć . Pa Mała.- Jasne "Mała" mam 175 wzrostu , ale przy nim to i tak mało. Razem z Magdą i Kamilem wróciliśmy do mieszkania . Ja od razu udałam się wyprowadzić Alexa. Kiedy wróciłam do domu skierowałam sie pod prysznic i poszłam spać myśląc o Wojciechu....
_________
Beng Beng Beng
Jest i drugi , tak średnio mi się podoba ale ważne, że jest. Mam nadzieje, że komuś przypadnie do gustu.
MAM PROŚBĘ ♥
Jeżeli to czytasz to skomentuj, zostaw po sobie znak , że coś co robie robi na kimś wrażenie.
KOMENTARZ = MOTYWACJA
Pozdrawiam z niemieckiego , Toś ♥
Nieśmiała, ale zwariowana dziewczyna o realistycznym podejściu do życia. kochająca zwierzęta i siatkówkę.
wtorek, 29 marca 2016
ROZDZIAŁ I
Jestem w Łodzi u siostry, która zaprosiła mnie na mecz Ligi Mistrzów. Dla mnie super odskocznia od uczelni , praktyk i wolontariatu. Zdecydowałam sie na studia weterynaryjne,
bo to coś innego a poza tym bez zwierząt żyć nie mogę.
Razem z Magdą udałyśmy się na małe zakupy do Manufaktury.
-Fajnie, że przyjechałaś i wyrwałaś sie z tego Wrocławia. Rozumiem nauka nauką ale czasami odpocząć trzeba. - Magda zaczęła swój wywód
-Też sie cieszę , akurat wszystkie egzaminy zdałam w pierwszym terminie , potem troche praktyk i jak na razie mam wolne.
-Wiesz niedługo moje wesele i nikogo nie prosiłam jeszcze ale chcę abyś była moją świadkową -
-Jeeej Magda to super ! Oczywiście, że sie zgadzam , możesz na mnje liczyć.- Podekscytowana uściskałam Kuzynke.
-Wiesz zaraz mam się z Kamilem spotkać wiec wrócę do mieszkania później- Oznajmiła
-Okej . Ja jeszcze przejdę się po galerii.- Pożegnałam sie z Magdą buziakiem w policzek i odeszłam. Magda to super dziewczyna i układa sie sie w życiu zawodowym i prywatnym. To ja ją z Kamilem zapoznałam i jestem z tego dumna. Podążałam w strone Mohito kiedy ktoś zawołał moje imię. Ale to nie było do mnie. Wtedy zderzyłam się z kimś. Nie powiem miał On ładne perfumy. Uniosłam głowę do góry i wtedy poznałam osobnika.
-Booooże tak baardzo przepraszam. Zamyśliłem się - bardzo skruszony był brązowooki szatyn.
-Nic się nie stało , w sumie gdybym sie nie odwróciła to bym Cię ominęła.
-Trudno , ale zapraszam na kawę. Muszę jakoś opracować za to zderzenie.
-Ale nie trzeba -Chciałam sie wykręcić z tego.
- Trzeba , trzeba - I w taki sposób zaprosił mnie na kawę. Porozmawialiśmy z godzinkę i każdy udał się w swoją stronę. Kiedy wróciłam do mieszkania , zabrałam Alexa na spacer.
Poszliśmy w stronę parku. Tam zaczęłam rzucać mu Śnieżki, ktore łapał w pysk. Jedną rzuciłam zbyt mocno i ktoś dostał , a mój kochany owczarek niemiecki postanowił pobiec za śnieżką i skoczyć na ofiarę. Pobiegłam zaraz za nim i założyłam szybko kaganiec i zapiełam Alexa na smyczy.
-Bardzo przepraszam za psa i za tą Śnieżkę... - Przeprosiłam
- O znowu się spotykamy - wpadł w śmiech siatkarz
- Ja rozumiem, Ja na spacerze z psem ale Pan o tej porze sam w parku?
-Nie Pan tylko Wojciech - podał mi rękę i szeroko się uśmiechnął. O maaamuniu aż kolana mi się z waty zrobiły.
-Ehh no dobrze. Marta -odwzajemniłam gest i wtedy cos miedy moaja a jego dłonią przeszło. Nikt nie puszczał patrzył sobie w oczy. Czy ujrzałam coś w tych tęczówkach? Owszem. Mimo, że było ciemno to źrenice Jego sie zrobiły takie duże.
- Więc może się przejdziemy ? -Zaproponował Wojtek
- Przepraszam ale już późno i kuzynka sie pewnie martwi. Dobranoc. -Zwiałam. Uciekłam, spanikowałam. Na telefonie widniała jedynie wiadomość ze Magda śpi u Kamila i dopiero po południu wróci. Z głową pełnej myśli i całej tej sytuacji zasnęłam....
______________
Dzień dobry ;)
Maszyna ruszyła zobaczymy co z tego wyjdzie. Rozdział średni , ale jak na pierwszy raz to chyba nie jest tak źle? Swoje uwagi mile widziane , co Wam sie nie podoba i podoba również.
Rozdziały będą sie pokazywać co cztery lub trzy dni. Zależy to od mojego czasu ale bede stara się wywiązać z moich obietnic.
Toś♡
bo to coś innego a poza tym bez zwierząt żyć nie mogę.
Razem z Magdą udałyśmy się na małe zakupy do Manufaktury.
-Fajnie, że przyjechałaś i wyrwałaś sie z tego Wrocławia. Rozumiem nauka nauką ale czasami odpocząć trzeba. - Magda zaczęła swój wywód
-Też sie cieszę , akurat wszystkie egzaminy zdałam w pierwszym terminie , potem troche praktyk i jak na razie mam wolne.
-Wiesz niedługo moje wesele i nikogo nie prosiłam jeszcze ale chcę abyś była moją świadkową -
-Jeeej Magda to super ! Oczywiście, że sie zgadzam , możesz na mnje liczyć.- Podekscytowana uściskałam Kuzynke.
-Wiesz zaraz mam się z Kamilem spotkać wiec wrócę do mieszkania później- Oznajmiła
-Okej . Ja jeszcze przejdę się po galerii.- Pożegnałam sie z Magdą buziakiem w policzek i odeszłam. Magda to super dziewczyna i układa sie sie w życiu zawodowym i prywatnym. To ja ją z Kamilem zapoznałam i jestem z tego dumna. Podążałam w strone Mohito kiedy ktoś zawołał moje imię. Ale to nie było do mnie. Wtedy zderzyłam się z kimś. Nie powiem miał On ładne perfumy. Uniosłam głowę do góry i wtedy poznałam osobnika.
-Booooże tak baardzo przepraszam. Zamyśliłem się - bardzo skruszony był brązowooki szatyn.
-Nic się nie stało , w sumie gdybym sie nie odwróciła to bym Cię ominęła.
-Trudno , ale zapraszam na kawę. Muszę jakoś opracować za to zderzenie.
-Ale nie trzeba -Chciałam sie wykręcić z tego.
- Trzeba , trzeba - I w taki sposób zaprosił mnie na kawę. Porozmawialiśmy z godzinkę i każdy udał się w swoją stronę. Kiedy wróciłam do mieszkania , zabrałam Alexa na spacer.
Poszliśmy w stronę parku. Tam zaczęłam rzucać mu Śnieżki, ktore łapał w pysk. Jedną rzuciłam zbyt mocno i ktoś dostał , a mój kochany owczarek niemiecki postanowił pobiec za śnieżką i skoczyć na ofiarę. Pobiegłam zaraz za nim i założyłam szybko kaganiec i zapiełam Alexa na smyczy.
-Bardzo przepraszam za psa i za tą Śnieżkę... - Przeprosiłam
- O znowu się spotykamy - wpadł w śmiech siatkarz
- Ja rozumiem, Ja na spacerze z psem ale Pan o tej porze sam w parku?
-Nie Pan tylko Wojciech - podał mi rękę i szeroko się uśmiechnął. O maaamuniu aż kolana mi się z waty zrobiły.
-Ehh no dobrze. Marta -odwzajemniłam gest i wtedy cos miedy moaja a jego dłonią przeszło. Nikt nie puszczał patrzył sobie w oczy. Czy ujrzałam coś w tych tęczówkach? Owszem. Mimo, że było ciemno to źrenice Jego sie zrobiły takie duże.
- Więc może się przejdziemy ? -Zaproponował Wojtek
- Przepraszam ale już późno i kuzynka sie pewnie martwi. Dobranoc. -Zwiałam. Uciekłam, spanikowałam. Na telefonie widniała jedynie wiadomość ze Magda śpi u Kamila i dopiero po południu wróci. Z głową pełnej myśli i całej tej sytuacji zasnęłam....
______________
Dzień dobry ;)
Maszyna ruszyła zobaczymy co z tego wyjdzie. Rozdział średni , ale jak na pierwszy raz to chyba nie jest tak źle? Swoje uwagi mile widziane , co Wam sie nie podoba i podoba również.
Rozdziały będą sie pokazywać co cztery lub trzy dni. Zależy to od mojego czasu ale bede stara się wywiązać z moich obietnic.
Toś♡
Nieśmiała, ale zwariowana dziewczyna o realistycznym podejściu do życia. kochająca zwierzęta i siatkówkę.
PROLOG
Łódź 2015
Manufaktura. Zderzenie. Kawa. Pierwsze spotkanie. Drugie. Piąte.Dwudzieste...
_______
Hej :) Na dziś tyle ;) Dopiero zaczynam z bloggerem , ale ta historia siedzi w mojej głowie już od dawna .Tak więc zapraszam do czytania , komentowania i motywacji.
Ściskam Toś :*
Nieśmiała, ale zwariowana dziewczyna o realistycznym podejściu do życia. kochająca zwierzęta i siatkówkę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)