Ktoś uporczywie dobijał się do mnie. No pięknie , jest godzina 8.38 a dzwoniła mama . Zaspana odebrałam telefon.
- Dzień dobry Martunia , co tam u Ciebie ? -Mama radośnie się przywitała. Kocham w niej tą bezgraniczną radość kiedy ze mną rozmawia.
-Dzień dobry Mamuś - powiedziałam ziewając - Co tam u Was ?
- A wszystko dobrze . Wiesz, że Magda wychodzi za mąż ?
-Właśnie wiem i nawet prosiła mnie bym świadkową została.
-To fajnie. Kiedy przyjedziesz tak dawno sie nje widziałyśmy. -Mama posmutniała.
-A wiesz jakoś za 2 tygodnie , bo będę miała praktyki i od razu na święta zostane.
- Jak dobrze, że bedziesz w domu dłużej niż 3 dni -Obie sie zaśmiałyśmy.- Wiesz Marta ja musze kończyć bo do pracy idę, Trzymaj się .
- Pozdrów tatę . Pa mamuś. - Zakończyłam rozmowę z rodzicielką. Tęsknię za domem i rodzicami , ale trzeba sobie życie ułożyć. Od małego wiedziałam, że pójdę na studia weterynaryjne. Po części marzenie się spełniło i byle skończyć je z dobrym wynikiem i tytułem. Wstałam i spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak jakieś zombie. Nauka po nocsch mnie wykańcza ale dam rade. Ogarnęłam sie u udałam na mini zakupy, bo w lodówce lekkie pustki. Zabrałam ze sobą Alexa. W sklepie kupiłam potrzebne produkty i wróciłam do domu. Na klatce schodowej zobaczyłam kosz pełen czerwonych róż. W duchu sie uśmiechnełam ale zastanawiało mnie od kogo to było. Wzięłam kwiaty i weszłam do mieszkania. Postawiłam kwiaty w salonie na półce koło telewizora. Wypakowałam zakupy i wstawiam wodę na kawę. Kiedy smażyłam jajecznice ktoś zadzwonił dzwonkiem. Przez wizjer zobaczyłam Jego. Trochę się speszyłam ale też i ucieszyłam.
- Dzień dobry Martuś - Przywitał się radośnie całując mnie w policzek.
- Dzień dobry . Wchodź . - Zaprosiłam Go ale poczułam zapach spalenizny. - O kuurdeee - i pobiegłam czym prędzej do kuchni. Z hajeczicy zostala czarna papka i cała kuchnia w dymie. Otworzyłam okno a moje niedoszłe śniadanie wyrzuciłam do kosza.
- O to ja ci pokaże co potrafię zrobić na śniadanie. Usiądź sobie i podziwiaj co tworzy szefkuchni. -Zaśmiał się Wojtek. Podziwiałam jego umięśnione plecy , mimo ze miał koszulke to wszystko idealnie sie odznaczało. Nie wiem co mna kierowało ale ciągnęło mnie do niego i to bardzo. Był tak idealny dla mnie, mimo że Go w ogóle nie znałam to zdawałoby się, że znam Go całe życie. Nie mogłam wytrzymać i podeszłam do niego i przytuliłam się do Jego pleców . Tak cudownie pachnie. Odwrócił się do mnie i tulił mnie sam do swojej klatki piersiowej. Było tak idealnie. Twarz swoją zatopił w moich czarnych włosach. Upajałam się chwilą.
- Co Ty ze mną robisz, że nie moge się tobie oprzeć. Zwykłe gesty a ja nie moge się powstrzymać żeby Cię przytulić. -Zaczęłam . - Nie znam cie w ogóle a wydaje mi się , że znam cię całą wieczność.
- Nigdy nie sądziłem, że jakaś kobieta tak szybko zawróci mi w głowę. Jestem tobą tak zauroczony, że wczoraj nawet nie pojechałem do domu. Cała noc spędziłem w samochodzie, żeby rano u ciebie się pojawić.
-To te róże to twoja sprawa ? -zapytałam unosząc jedną brew.
-Tak, to moja sprawa - powiedział uradowany -A teraz wbacz muszę śniadanko dokończyć. - Pocałował mnie czule w usta i odwrócił się kończąc śniadanie.
-Smacznego - Powiedział i podał naleśniki z czekolada i z serkiem waniliowym.
-Takich naleśników to dawno nie jadłam. Bardzo dobre i dziękuję bardzo , ale jednak to ja powinnam zrobić . -Trochę głupio mi było, że to on robił w moim domu śniadanie.
-Jasne jasne , postaram się , żeby zawsze tak było. - I znowu mnie pocałował . Z taka namiętnością i czułością. Co raz bardziej on mnienw sobie rozkochiwał. Tak zakochałam się. W nim , zbyt szybko ale taka więź takie ciągnięcie jednego do drugiego jest. Może warto spróbować. Odwzajemniałam pocałunek z zachłannościa...
______
Dzień dobry w niedziele :*
Miał być w piątek ale biologia rozszerzona na to nie pozwoliła, a w sobotę jak to w sobotę spotkania z przyjaciółmi.
Akcja sie rozwija. Bedzie ciekawe jak na razie sielankowo i słodko, aż chyba za bardzo.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
Toś ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz