Obudził mnie trzask drzwi. Staliśmy na stacji benzynowej a Wojtek tankował samochód. Szybko wrócił z dwoma kubkami kawy.
- O już nie śpisz. Trzymaj - i podał mi kawę.
- Dziękuję. Wojtuuuś....-
- No co tam ? - zapytał a na Jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
- Mogę teraz ja jechać ? - I zrobiłam minę niczym kot ze Shreka, a Jego uśmiech zginął - Proooosze.
- Że ja mam Ci dać moje cacuszko ? Nie ,nie ,nie.
- Ale ja tak ładnie proszę - i zaczełam jeździć dłonią po jego kolanie i co raz wyżej - Może nagroda będzie - zaczełam i złożyłam na Jego ustach namiętny pocałunek. Chyba mu się spodobało bo odwzajemnił.
- Dobra , ale masz jechać wolno i mojego cacuszka nie uszkodzić - zmieniliśmy się stronami, ale musiałam wszystko ustawić po swojemu bo przecież nie mam dwóch metrów wzrostu. Spokojnie odjechaliśmy ze stacji i dość szybko dotarliśmy do Bełchatowa.
- No nie tak źle jeździsz skarbuś - spojrzałam na niego z mordem w oczach - Nie no bardzo dobrze jeździsz - poprawił się - Ale pojedziemy jeszcze do Kauflanda. Na światłach w prawo - Poprosił. Dojechaliśmy do sklepu ale kluczyków nie oddałam, ja sobie jeszcze pojeżdże. Siatkarz wziął potrzebne produkty i poszliśmy na dział alkoholu.
- Wino białe czy czerwone ? -zapytał.
- Bez różnicy ale pół wytrawne - oznajmiłam. Wojciech wybrał aż trzy wina - Nie za dużo ? -zapytałam zdziwiona.
- Nie zginie. Spokojnie Niunia - skradł mi buziaka.
- No kogo tu moje piękne oczy widzą. Pacz Wronka, Wojtuś ma kogoś - Powiedział jeden z mężczyzn.
- Karol nie masz ładnych oczu - Zgasił środkowego przyjmujący.
- Dobra dobra ja wiem swoje. Karol jestem. Psiapsi Wojtusia - zwrócił się do mnie.
- Miło mi, Marta - przedstawiłam się.
- Endju, również psiapsi Wojunia - powiedział drugi, na co odpowiedziałam to samo.
- Dobra my idziemy bo mamy za godzinke trening psiapsiele - powiedział Wojtek.
- Miło poznać było - oznajmili środkowi.
- Dziękuję , mi również miło było poznać- pożegnaliśmy się i udaliśmy do kasy. Przyjmujący zapłacił i poszliśmy do samochodu. Jak gdyby nic usiadłam za kierownicą. Wojtek się jedynie spojrzał a ja posłałam mu buziaka. Skierowaliśmy się w stronę osiedla, na którym mieszkał. Szybko znaleźliśmy się w mieszkaniu. Wojtek zaniósł torby do sypialni i spakować się na trening. Przygotowałam posiłek i czekałam aż mój książę przyjdzie. Cieszyłam się, że mam kogoś takiego jak On. W każdej chwili mogę na niego liczyć mino , że dzielą nas kilometry. Przy nim czas leci wolniej. On troszczy się o mnie jak nikt inny. Największe szczęście jakie mnie spotkało. Ja przy nim też się zmieniłam. Dobrze wpływa na mój charakter. Nie jestem już tą dziewczyną która co weekend siedziała w klubie z koleżankami aby się od stresować. Żyję chwilą i nie myślę o jutrze. Z rozmyślań obudziły mnie kroki przyjmującego , który kierował się do kuchni. Zjedliśmy posiłek.
- Idziesz ze mną na trening? - zapytał.
- Wiesz co poszła bym ale zajrzę do notatek i trochę po uczę . Egzamin mam po świętach adodatkowo będę miała zawody - oznajmiłam.
- No trudno. Jutro Cię zabiorę - pocałował mnie w głowę i poszedł na trening. Dość sporo mam do nauczenia. Wiele osób mówi, że zbyt ciężkie studia wybrałam, ale ja dobrze sie czuje na nich. Mimo, że nauki jest dużo to mam cały czas kontakt ze zwierzętami czego pragnęłam od małego. Choroby układu pokarmowego tak mnie pochłonęły, że nawet nie zauważyłam, że Wojciech wrócił. Odłożyłam notatki i przytuliłam się do niego. Mogło być już tak zawsze.
- Wieczorem idziemy do Karola. Zaprosił nas na kolacje bo ma coś ważnego do przekazania.
- No dobrze a kto tam bedzie ? - zapytałam.
- My , Endju, Mariusz z żoną i Winiar z żoną no i Ola Karola . Więc po woli możesz się szykować - Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam i pofakowałam włosy. Umalowałam się i ubrałam w sukienkę. Byłam gotowa a Wojtek czekał już na mnie. podszedł do mnie i mnie pocałował. Pocałunek przybierał na sile.
- Spóźnimy się - mowiłam między pocałunkami. Oderwał się ode mnie i wyszliśmy z mieszkania. Drogę pokonaliśmy szybko. Przywitaliśmy się z gospodarzami.
- Hej. Ola jestem - przedstawiła się wysoką blondynka.
- Marta, miło mi - Przywitałam się. W salonie brakowało jedynie Winiarskich. Dobry kontakt złapałam z Olą. Cały czas Wojtek był przy mnie i obejmował mnie ramieniem dodając otuchy. Kiedy byli już wszyscy usiedliśmy do stołu. W czasie kolacji wstał Kłos i zabrał głos.
- Skoro już jesteśmy tutaj zebrani - zaczął.
- Ale oficjalnie ulala - przerwał mu Andrzej.
- Cicho bądź... Wracając do tematu. Chciałbym wam oznajmić iż zostanę ojcem za jakieś 8 miesięcy a w sierpniu odbędzie się ślub na który jesteście już zaproszeni- Poleciały brawa i gratulacje. Panowie oczywiście nie świętowali tego na sucho. Miło leciał czas.
- Wiecie co już nie mam siły do tych weterynarzy. Otti ma tak poważne zapalenie ucha, że masakra - zaczął Mariusz - Boję się, że może stracić słuch.
- Słuchu nie straci spkojnie - powiedziałam - Dobre krople i antybiotyk. Przemywanie ucha ciepłą wodą i powinno się poprawić.
- Skąd Ty możesz wiedzieć... Dwóch dobrych weterynarzy było i jakoś się nie poprawiło-
- To jutro mogę zabrać Otti do dobrego weterynarza - zaproponowałam - Znam dobrego specjalistę z Łodzi.
- Dobra . Zobaczymy czy to pomoże - Powiedział Mariusz lekko nie pewny. Siedzieliśmy u Kłosów do później nocy. Pożegnaliśmy się z parą i wróciliśmy do mieszkania przyjmującego. Zmęczenie wygrało i w swoich objęciach poszliśmy spać. ..
_____________
Heeejka :*
Gdzie jest weeena ja się pytam. Zaginięcie weney, proszę o odnalezienie. Rozdział taki sobie. Zostawiam do Waszej oceny ;)
Nadal czekam na propozycje z jakim siatkarzem chcecie opowiadanie.
Komnetujesz = motywujesz.
Pozdarwiam, Toś ♥
No , no dzieję się.. :D <3
OdpowiedzUsuńWeny :D
Jak zwykle spóźniona... ale mam nadzieję, że mi wybaczasz te poślizgi :D Fajnie, że przyjaciele Wojtka już poznali Martę i, co najważniejsze, polubili ją! Wlazły się zdziwi, jak Otti wyzdrowieje :D Iii o raaanyy, Kłos ojcem, ale jazda!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*